-Proszę-powiedziałam , gdy moim oczom ukazała się mama Alex wraz z moim tatą.
-Dzień dobry!-przywitał się mój tata .
-Alex jeszcze śpi?-zapytała się ze zdziwieniem mama Alex-Wczoraj poszła bardzo wcześnie spać , a teraz jeszcze śpi.
Zaczęłam się denerwować,że mama Alex może coś podejrzewać.Popatrzyłam się na śpiącą przyjaciółkę i lekko ją poruszyłam za plecy , tak żeby nikt nie widział.
-Co jest?-zapytała rozespana Alex-Śniłaś o brunecie?-zapytała się nie patrząc w stronę drzwi.
-Brunecie?-zapytał się ze zdziwieniem mój tata.Alex się szybko odwróciła , obie wstałyśmy jak na baczność uśmiechnęłyśmy się ,zabierając swoje rzeczy do łazienki.
-Pogięło cię?-zapytałam się Alex ze zdenerwowaniem w głosie.
-Przepraszam-powiedziała z wyrzutami sumienia.
-Alex! Czekam na dole .-powiedziała mama Alex zamykając za sobą drzwi.
-Ubierzmy się szybko i zejdźmy na śniadanie-odpowiedziałam.Po trzydziestu minutach zeszłyśmy na dół zestresowane,że rodzice mogą coś podejrzewać,że ich okłamałyśmy ,ale nie dałyśmy tego po sobie poznać.
-Siadajcie-powiedziała Prim.Spojrzałam na Jamesa,który miał dziwną minę.
-DENERWUJESZ SIĘ , CO?-zapytał się mnie ruszając samymi ustami , nie wydając przy tym dźwięku.To była prawda,ale nie mogłam mu tego przyznać.Dlatego nic nie odpowiedziałam.
-Co robiłyście wczoraj same w domu?-zapytała się Prim.Spojrzałyśmy na siebie nie wiedząc co powiedzieć.
-Tak.Mnie też to zastanawia.-odpowiedział złośliwie James pijąc sok pomarańczowy.Mógłby się nim
udławić.
-Mamo, jest już późno-powiedziała w ostatniej chwili Alex-Chyba nie chcesz,żebyśmy się spóźniły.
-Masz rację-przyznała kobieta-Dziękujemy wam bardzo-zwróciła się w stronę taty i Prim.
-Zapraszamy ponownie-odpowiedziała Prim. Ojciec poszedł ją odprowadzić,a w tym samym czasie pożegnałam się z Alex.Usiadłam z powrotem przy stole , gdy oni wszyscy wyszli zamykając za sobą drzwi.
-Po co ci to?-zapytałam się Jamesa.-Czemu jesteś taki złośliwy?
-Nie dla każdego można być miłym-odpowiedział uśmiechając się złośliwie.
-Ale dlaczego dla mnie musisz być akurat złośliwy?-zapytałam chcą go zrozumieć.
-Nie wiem-odpowiedział odchodząc od stołu-Tak jakoś.
*2 godziny później*
-Niestety tak-odpowiedziałam.
-I co mu powiedziałaś?-zapytała się z ekscytacją.
-Prawdę-rzekłam-A co innego?
-Ale konkrety Melanie!-Alex zaczęła się już niecierpliwić.
-Powiedziałam,że to jest przyjaciel Jamesa i reszty i żeby się nim nie przejmował-odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie Alex.
-To wszystko?-zapytała z niedowierzaniem-Przecież miałaś jego kurtkę -przerwała,gdy jej ją pokazałam-I nadal masz, odwiózł cię dwa razy do domu...
-I co z tego?-przerwałam jej-To nie ma znaczenia.
-Cześć dziewczyny!-usłyszałyśmy miły i przyjazny głos Carlosa.
-Hej!-odpowiedziałyśmy jednocześnie.Po chwili zaczęłyśmy się śmiać.
-Co tam?-zapytałam się chłopaka,gdy usiadł na kocu , odwracając twarz w stronę słońca.
-Jakoś leci-odpowiedział bez szczególnego zainteresowania-Spotkaliście już chłopaków?
-Kendall musiał gdzieś pojechać-wyjaśniła Alex.
-James wyszedł zaraz po śniadaniu-powiedziałam zaraz po Alex.
-A Logana widziałam wczoraj-powiedziała pojawiając się z znikąd jakaś dziewczyna .Miała czarne włosy do ramion z czerwonymi pasemkami, ubrana była w czarne spodenki i bluzkę z krótkim rękawkiem w kolorze śliwki , a na oczach okulary przeciwsłoneczne.Na jej palcach gościły pierścionki, w uszach kolczyki jak i w nosie-W moim pokoju-dokończyła.
-Czego chcesz Veronica?-zapytał się Carlos.
-Wyjaśniam wam tylko , gdzie się podziewał wczoraj wasz kolega-odpowiedziała zarzucając włosy do tyłu i odchodząc powoli.
-Kto to jest?-zapytałam się ich,gdy tylko ta dziwna dziewczyna sobie poszła.
-To Veronica-odpowiedział Carlos-Dziewczyna , która nie ma szacunku do samej siebie .Nie ma dnia by jej nie widziano pod Wall Beach.
-Gdzie?-zapytałam ze zdziwieniem.
-Tam gdzie są wyścigi , pamiętasz?
-Aaa, no tak-przypomniałam sobie to miejsce-Czy to prawda,że...
-Nie przejmuj się tym co mówi-przerwała mi Alex-Zrobi wszystko,aby komuś dopiec.
-Podobna jest do Taylor-wyjaśnił Latynos-Tylko,że Taylor jest ładniejsza.
-Ona też by była,gdyby zmyła z siebie ten cały czarny makijaż i te kolczyki.-powiedziała Alex.
-Melanie-zawołał Carlos-Co ci jest?
-Mi? Nic.-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Zgadnij kto to?-zapytał się Kendall Alex zasłaniając jej oczy od tyłu.Zza jego pleców wyłonił się James i Logan.
-Hmm-zastanowiła się udając,że nie wie o kogo chodzi.Ten zaś pocałował ją w usta i usiadł tak,że mogła się o niego oprzeć.-Gdzie byliście?-zapytała się obracając tylko głowę w jego stronę.Gdy nie uzyskała odpowiedzi popatrzyła się na pozostałą trójkę mówiąc:
-Mam tylko wielką nadzieję,że nie wpakowaliście się w jakieś kłopoty.Proszę was.
-Nic nam nie będzie -odpowiedział Carlos.
-A ty skąd wiesz?-zapytała się brunetka.
-Taki instynkt-odpowiedział stanowczo Logan.Wszyscy w czwórkę zaczęli się śmiać, a my byłyśmy lekko zdezorientowane.
W pewnym momencie ujrzałam,że James siedzi samotnie na wydmie gapiąc się bezczynnie w morze podczas , gdy pozostali opowiadali jakieś dziwne historie.Podeszłam do niego , siadając obok patrząc się kątem oka na jego twarz.
-Czemu tak tu siedzisz?-zapytałam się go-Sam?
-Tak sobie-odpowiedział bez zainteresowania.
-Gdzie Taylor?-zapytałam się w ogóle na niego nie patrząc.
-Musiała załatwić swoje sprawy.-odpowiedział James dalej gapiąc się w fale mórz.
-Nie chce się wtrącać ,ani udzielać bezsensownych rad, bo sama nie jestem w związku,ale...
-To nie udzielaj-przerwał mi James.
-Jasne-zastanowiłam się nad doborem słów-Zastanów się czy taki układ ma dla was sens.Dla ciebie.I zastanów się też czy ty naprawdę coś do niej czujesz.Bo jeśli nie to...-postanowiłam nie kończyć , wstałam i już miałam odejść,gdy brunet spojrzał na mnie i zapytał się:
-Myślisz,że to nie miłość, tylko nic nie znaczące zauroczenie?
-Myślę ,że sam powinieneś odpowiedzieć na to pytanie-odpowiedziałam -Ile jesteście razem?
-Rok-odpowiedział stanowczo.
-I co przez ten rok się o niej dowiedziałeś?Co robiliście w wolnych chwilach?Czy jest wam dobrze?
Milczał przez pewną chwilę,zastanawiając się co mi odpowiedzieć.I nie doczekałam się odpowiedzi.
-Właśnie-odpowiedziałam.
-Wiem tylko,że spędziliśmy naprawdę ciekawe chwile, ale nigdy się nie czułem inaczej.
-Posłuchaj!-zaczęłam-Ludzie,aby byli ze sobą powinni rozmawiać ,śmiać się razem,słuchać siebie nawzajem,robić to co kochają robić i dzielić się tym.A przede wszystkim powinni czuć do siebie to coś.
-To coś?-zapytał się ze zdziwieniem.
-Miłość,głupcze!-odpowiedziałam.
-Tak -powiedział oświecony-Masz rację!-wstał,pociągnął mnie za sobą i przytulił podnosząc do góry-Dziękuję!
-Czekaj!-zawołałam-Puść mnie!-powiedziałam nie przerywając się śmiać-Nie kręć się,James!
-Musze lecieć-powiedział stawiając mnie na ziemie.I zniknął zza drzewami,które otaczały plaże.To było dziwne,pomyślałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz