-Melanie!-zawołał mnie Kendall-Idziesz z nami na obiad?
-Jasne-odpowiedziałam zbiegając z wydmy-Gdzie idziemy?
-Pierwsze mi oddasz moją kurtkę- zatrzymał się Logan.
-Oddam-powiedziałam-Gdy odzyskam moją chustkę.
-Nie wiem , gdzie jest twoja chustka!-wykrzyknął-Zgubiłem ją!
-Zgubiłeś moją chustkę?-zapytałam się zdenerwowana i zła-Masz!-rzuciłam w niego jego kurtką -Jak mogłeś?To był prezent!
-Hej!-zawołał,gdy ruszyłam prze siebie-Nie obrażaj się!
-Spadaj!-krzyknęłam i ruszyłam w stronę domu , wyjaśniając pozostałym,że jutro mam kartkówkę z francuskiego i muszę się uczyć.Alex nie chciało się w to wierzyć,ale po chwili namawiania mnie,abym została puściła mnie w spokoju.
Resztę dnia po obiedzie z Foxem, bo nikogo innego nie było w domu spędziłam na przygotowywaniu się do szkoły i czytając książkę.Powinnam znowu wybrać się w poszukiwaniu jakiejś lektury do tej przemiłej pani,która pracowała w bibliotece.Po godzinie 23.00 położyłam się spać ,szykując sobie wcześniej ubranie do szkoły oraz pakując do torby książki na poniedziałek.
Rano , gdy otworzyłam oczy ujrzałam promienie słoneczne , które próbowały przedostać się do mojego pokoju przez firanę.Przewróciłam się i spojrzałam na mój zegarek,który stał na szafce nocnej.6:50.Czas wstać .Zwłaszcza ,że moja pierwsza lekcja to geografia.A pani Packet nie toleruje spóźnień. Włożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubranie,które składało się z jasnoróżowej , rozkloszowanej spódnicy i białej koszuli.Do tego ubrałam czarny zegarek i rozpuściłam włosy.Gotowa zeszłam na śniadanie,gdzie zastałam tylko mojego tatę,uzupełniającego pewnie resztki papierów do biura.
-Dzień dobry,tato-przywitałam się radośnie całując go w policzek i zasiadając do stołu.
-O!Witaj skarbie-odpowiedział -Jak się masz?
-Dobrze-rzekłam,nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki-Zawieziesz mnie do szkoły?
-Jasne-odpowiedział bez zawahania-Tylko musisz się zbierać.
-Jestem już gotowa.
-To chodźmy.
Zabrałam torbę z zeszytami i udałam się naszym autem w stronę szkoły.
-Uważaj na siebie!
-Też cię kocham , tato.
Weszłam do szkoły szybko , zanim jeszcze zadzwonił szkolny dzwonek i usiadłam przed ławką Alex.
-Dlaczego sobie wczoraj poszłaś?-zapytała się , gdy pani podawała temat lekcji.
-Bo ten debil zgubił moją chustkę-rzuciłam -Nie lubię gościa.
-Kto się czubi ten się lubi-powiedziała pokazując mi język.
Obróciłam się.
-Spadaj!-wróciłam na swoją pozycję starając się nadążać nad lekcją.
"Linia brzegowa Afryki-powtórzenie wiadomości"
Moją następną lekcją był angielski.Banalny przedmiot.Zero skupienia ,a same piątki.
-Idziesz z nami na lunch-zapytała się Alex.
-Idę-uśmiechnęłam się.
Przy stoliku,który znajdował się w samym centrum sali siedziała czwórka chłopaków.Tak.Tych chłopaków.Z czego jeden jest moim bratem,drugi zgubił moją chustkę,,trzeci jest chłopakiem mojej przyjaciółki,a czwarty jest nawet spoko.
-Co tam dziewczyny?-zapytał się Carlos,gdy usiadłyśmy na swoich miejscach-Częstujcie się-wskazał jedzenie ,które leżało na stole.Było tam chyba wszystko.Woda,sok pomarańczowy,cola,napój energetyczny,pizza,kanapki,hamburger,rogaliki z czekoladą i jabłka.Ile oni jedzą.Wow!
-Dalej jesteś na mnie zła?-zapytał się mnie Logan popijając cole.
-Tak-odpowiedziałam stanowczo-Zgubiłeś to, co należało do mnie!
-Już nie przesadzaj!-powiedział uśmiechając się.
Nie odpowiedziałam.Nie miałam zamiaru się z nim użerać.
-W te sobotę szykuje się jakaś mega impreza-powiedział podekscytowany Kendall-Musimy na nią iść!
-Coś o niej słyszałem-dodał Carlos.
-Panowie-rozpoczął James-Gdzie impreza tam i my.
-Dokładnie!-zgodził się Logan-Nie przegapimy takiej okazji,żeby się napić i zjeść za darmo.
-Więc postanowione!-zadecydowała Alex-Tylko James,proszę cię nie wdaj się znowu w jakąś bójkę tak jak ostatnio.Nie chcesz być chyba zawieszony,tak?
-Postaram się-odpowiedział uśmiechając się.
-Idziesz z nami?-zwrócił się w moją stronę Carlos-Nie możesz się wiecznie gniewać na tego palanta!
-Ej!-krzyknął poirytowany Logan.
-Po co ona ma tam iść?-wtrącił się James-Jej stary mnie zabije.
-Jakby nie patrząc to także twój stary!-dodał Kendall.
-Ale widzisz jakieś podobieństwo pomiędzy mną a ją?-zapytał się lekko zdenerwowany Maslow-Ona jest pilna,,uczciwa,nigdy nie okłamała swojego tatusia i w domu ma być przed 22.00!
-Wow!-zaskoczyło mnie to-Dobrze ,że widzisz we mnie też zalety.
-To nie są zalety!-zdenerwował się.
-Dziwne-powiedziałam-Jeszcze wczoraj mi dziękowałeś,a dzisiaj?-zapytałam się-Staram się jakoś nadążyć za twoim tokiem myślenia,ale mi się nie udaje.
-Nikt go jeszcze nie rozgryzł-oznajmił Carlos.
-Od kiedy ty jesteś po jej stronie?
-On nie jest po mojej stronie-krzyknęłam-Odwal się od niego!
-Bo co mi zrobisz?-zapytał się z udawanym przerażeniem James-Pójdziesz do nauczycielki?
-Nie!-powiedziałam stanowczo-Powiem twojej mamie o wszystkim o czym tutaj się dowiedziałam.Czyli o tym,że bierzesz udział w wyścigach , o twoich bójkach i o innych rzeczach.A jeśli ona się nie dowie , to nie dostaniesz swojego wymarzonego prezentu.
-Nie powiesz jej!-zagroził mi.
-Nie?A dlaczego?-zapytałam się wstając .
-Bo jeśli ty powiesz mojej mamie o bójce -również wstał-Ja powiem twojemu tacie , że go okłamałaś i byłaś na wyścigach motorów!Nielegalnych wyścigach.-przerwał.
-Szantaż?
-Sama się prosiłaś.
-Czyli ona potrafi kłamać!-wtrącił się Kendall.
-Okej-usiadłam z powrotem na swoim miejscu-Ja nie powiem nic o tobie,a ty nic o mnie, co?
-I nie pójdziesz z nami-dodał James.
-Ale ja chce iść!-powiedziałam stanowczo.Zadzwonił dzwonek i wszyscy rozeszli się już dom klas.
-Dlaczego?-zapytał się mnie,gdy stanęliśmy razem w korytarzu.-Nie napijesz się! I pewnie nie zapalisz..
.
-I nie zatańczysz z jakiś napalonym frajerem,gdzie nie będzie między wami ani centymetra odległości-dodał Logan przybliżając się do mnie.
-Czyli nazywasz sam siebie napalonym frajerem , tak?-zapytałam się go,gdy wszyscy zaczęli się śmiać.
-Jesteś...
-Wiem kim jestem!-powiedziałam-I radze trzymać ci się ode mnie z daleka!-obróciłam się na pięcie i ruszyłam na lekcje.
-Ona jest niesamowita!-powiedziała uśmiechając się Alex.
-Może i tak-usłyszałam ten głos, gdy wchodziłam do sali numer 15.Nie wiedziałam,kto to powiedział,ale ja wiedziałam ,że nie poddam się tak łatwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz