Translate

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 18

Co ty tutaj robisz?-zapytałam się Alex,gdy ujrzałam ją przy moi  domu o godzinie 18.00.

-Gotowa?-zapytała się wchodząc do środka.

-Na co?

Zrobiła minę jakby wiedziała,że nie wiem o co jej chodzi.

-Nie!-powiedziałam stanowczo-Nidzie z tobą nie idę!

-Ale czy  ja się ciebie pytam?

-Nawet jeśli,mój tata mi nie pozwoli.

-Dobry wieczór proszę pana-przywitała się grzecznie Alex-Jak się pan miewa?

-Bardzo dobrze-odpowiedział-Dziękuję.

-Czy jest możliwość,żebym zabrała pańską córkę na spacer?

-O tej godzinie?

-Jest jeszcze wcześnie-powiedziała.Postanowiłam jej troszkę pomóc.

-Chciałabym dzisiaj nocować u Alex,mogę?

-Jeśli będziecie o przyzwoitej godzinie w domu i nie będziecie pić to proszę bardzo.

-Dziękuję tatusiu!-powiedziałam całując go w policzek.-Chodź!

Zaprowadziłam Alex do mojego pokoju.

-Pozwól ,że ja przygotuje ci ubranie na dzisiejszy wieczór.

-Nie podoba ci się mój styl.

-Twój styl jest naprawdę boski i ubrania masz genialne-przerwała-Ale na taką okazję ubiorę cię ja!

Zrobiłam zdziwioną minę i usiadłam po turecku na środku łóżka.

-Dobrze!

-Hmmm-zastanawiała się Alex .Po chwili wyciągnęła rzeczy,które miałam założyć i rzuciła je w moją stronę-Masz!

-Serio?-spojrzałam na nią.

-Ubierzesz czarne spodenki , czarną bluzkę na ramiączkach ,a na to czerwoną koszulę w kratkę.Będziesz wyglądać super!

-Będę wyglądać jak ty!

-No właśnie!Czyli super!-uśmiechnęła się-Idź się przebrać!Musisz odzwyczaić się od tych spódniczek.
Po piętnastu minutach Alex weszła do mojej łazienki.

-No pięknie!-pochwaliła swoją pracę.-I jak?

-Nigdy nie myślałam,że ubiorę się w coś takiego.

-I to był błąd!-uśmiechnęła się-Idziemy?

-Mam jakiś inny wybór.

-Nie!-odpowiedziała Alex stanowczo chwytając mnie za rękę.

-Pa!-krzyknęłam do taty i Prim.

-Do widzenia!

-Uważajcie na siebie!-powiedziała Prim.

-Dobrze!-krzyknęłam zamykając za sobą drzwi wejściowe.

Po trzydziestu minutach byłyśmy już gotowe .Dźwięki ruszających motorów i okrzyki naćpanych nastolatków mówiły same za siebie.Dalej nie mogłam przyzwyczaić się do tych kwiatów ułożonych wzdłuż drogi i "ścianie pamięci".

-Czy to jest ta dziewczyna,która ostatnio miała wypadek?-zapytałam się Alex ,gdy ujrzałam jej zdjęcie obok tuzina róż.

-Tak-stwierdziła Alex z przykrością.

-"Byłaś dzielna jak nikt inny ,ale twoim przeznaczeniem nie było zostać z nami tu na ziemi.Przyjaciele"-zacytowałam napis spod zdjęcia-Ładni mi przyjaciele i do tego jeszcze poeci.To jest chore!

-Masz się tutaj dobrze bawić,a  nie narzekać!

-Ja nie narzekam-odpowiedziałam-Ja stwierdzam fakty.

-Jasne-odburknęła Alex.

-No bo kto normalny...

-Po co tu przyszłaś jak nic ci nie odpowiada?-zapytała Veronica ,odrzucając papierosa.

Już miałam jej coś odpowiedzieć,ale ktoś mnie uprzedził.

-Czy to możliwe,żebyś umiała żyć z kimś w zgodzie?-zapytał się Logan stając na przeciwko mnie z tym swoim wyzywającym uśmiechem.

-Umiem żyć w zgodzie z każdym-wyjaśniłam mu-Ale od jakiegoś czasu mi to nie wychodzi.Ciekawe dlaczego?-spojrzałam znacząco na Alex.

-Myślałem,że podobała ci się jazda w mojej kurtce.Samej kurtce-poprawił uśmiechając się triumfalnie.Podszedł do mnie aż za blisko,bo stanęliśmy twarzą w twarz. Odsunęłam się na bok.

-Nie wiedziałam ,że tutaj  będziesz.Nie było cię w szkole ,więc..-nie dokończyłam,bo zabrakło mi argumentów.

-Wiedziałaś, wiedziałaś-powiedział-Nie umiesz kłamać.

-Umiem!-krzyknęłam-Ale nie mam powodów ,aby kłamać.

-Nie rozumiem,dlaczego tak się boisz?

-Ja?Ja się boję?Niby kogo ? Ciebie?-zadawałam serię pytań-Wywołujesz u mnie pusty śmiech!A kiedy cię widzę wzbiera mi się na wymioty!Powiedzieć ci sekret?-Podniosłam głowę do góry patrząc mu prosto w oczy-Powiedziałam twojej wychowawczyni,że to ty poszłeś  dzisiaj na wagary!I zostaniesz zawieszony!Znowu!

Carlos zszedł z motoru i udał się w naszą stronę.

-Dlaczego to zrobiłaś?-zwrócił się do mnie,a potem do Logana mówiąc-To już trzeci raz. Zostaniesz wyrzucony!

-Nie martw się przyjacielu!-powiedział,a później wyszeptał mu coś do ucha.

-Jesteś tego pewny?

-Jak żadnej innej rzeczy-odpowiedział stanowczo.

Usłyszeliśmy gwizd.Wszyscy się odwrócili.Jakiś  niski koleś w potarganych jeansach i skórzanej kurtce stał  na środku jezdni,a obok niego po dwóch stronach dwie blondynki skąpo ubrane.Podniosły ręce do góry.To sygnał.Zaraz zacznie się ten debilny wyścig.Kogo to interesuje?Po ilości okrzyków dopingujących chyba każdego kto tu przyszedł.Rozejrzałam się do okoła. .I w pewnym momencie ujrzałam Jamesa z Taylor stojących na linii startu.Czyli dzisiaj on jedzie.Te ich kretyńskie zasady.Chyba mnie zauważył.Czyli mam problem.Zrobił zdziwioną minę i chyba chchiał podejść,ale usłyszeliśmy drugi gwizd.Wszyscy się mieli przygotować.Odgłos ruszających motorów i ... pojechali.Zrobiłam kilka kroków naprzód,ale zatrzymałam się w połowie.Było tyle ludzi,że nikt się nie chciał przesunąć.

-Jesteś z niego dumna?-zapytał się Logan stojący za mną.

-Przestraszyłeś mnie!-powiedziałam o mało nie mdlejąc-I nie ! Nie jestem! Boje się,że sobie coś zrobi.

-To słodkie-powiedział zbliżając się-Ale on jet niepokany .Niezniszczalny-powiedział mi do ucha,a po całym moim ciele przeszły ciarki.

-Nieprawda!-powiedziałam z przekonaniem-On jest tylko człowiekiem.Jak każdy.

-Będziesz mu kibicować?

-Ja wracam-powiedziałam obracając się-Nie mam zamiaru później tłumaczyć się policji i rodzicom.Cześć!-chciałam przejść,ale Logan zastawił mi drogę-Co robisz?Przepuść mnie!

-Nie wyjdziesz stąd-powiedział stanowczo.

-Dlaczego?

-Bo nikt cię stąd nie wypuści.

-No to pięknie-powiedziałam sama do siebie- I w ogóle gdzie jest Alex?

-Poszła pewnie z Kendallem-opowiedział uśmiechając się.

-I czego się szczerzysz?

-Weź wyluzuj-powiedział mijając mnie-DAWAJ JAMES!-krzyknął na cały głos podnosząc ręce do góry.Każdy mu ustąpił miejsca.A dziewczyny patrzyły się na niego z podziwem i pewnie miały jakieś brzydkie myśli.

-OSTATNIE OKRĄŻENIE! CHYBA ZNAMY ZWYCIĘZCE!-krzyknął Jack przez megafon.
Starałam się podejść bliżej.

-TAAAAK!JEDYNY I NIEPOKONANY JAMES!

-Wiedziałam-uśmiechnęłam się sama do siebie.Pomimo tego,że nie popierałam tego trzymałam za niego kciuki.Wszyscy w czwórkę zrobili grupowy uścisk i udali się w stronę jakiegoś baru.Zapewne,aby świętować.James podniósł rękę do góry i pokazał,abym poszła z nimi.Zapowiadał się ciekawy wieczór.Albo sądząc po godzinie -noc.

Podbiegłam do nich i pociągnęłam Alex w swoją stronę.

-No co tam?

-Gdzie byłaś?-zapytałam się.

-Z Kendallem-odpowiedziała patrząc się w jego stronę z uśmiechem-Chodź! Bo się spóźnimy!

-Na co?-zapytałam .

-Na imprezkę-uśmiechnęła się moja przyjaciółka.

-Ale obiecałam mojemu tacie,że nie będziemy późno-spojrzałam na zegarek-A jest....

-Weź nie marudź tylko chodź!Twój tata i tak się nie dowie o której byłaś-uśmiechnęła się Alex.

-No dobra-dziewczyna podskoczyła z radości i pociągnęła mnie za sobą...

1 komentarz:

  1. Cześć jakbyś miała czas wejdź na mojego bloga. A tak wgl to super opowiadanie.
    http://milosc-kendall-schmidt-btr-rockstar.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń