Translate

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 5

Rozległo się pukanie do drzwi.Głośne pukanie do drzwi.Nakryłam  poduszkę na głowę i zamknęłam oczy.Drzwi się lekko uchyliły, a ja zdenerwowana wstałam.

-Co się stało?-zapytałam -Czemu nie dajesz mi pospać?

Mój tata zrobił zdziwioną minę i lekko się uśmiechnął.

-Jest już siódma.-powiedział pewny siebie.-Czas wstawać.Dzisiaj pierwszy raz idziesz do szkoły.

-Zapomniałam!-powiedziałam-Jak ja mogłam zapomnieć?

-Masz trzydzieści minut ,żeby się ogarnąć.Potem cię widzę na dole zajadającą śniadanie.

Gdy drzwi się zamknęły szybko wleciałam do łazienki myjąc zęby, twarz, robiąc delikatny makijaż i rozczesując włosy.Wyszłam z łazienki i stanęłam przed szafą.Na polu zapowiadała się ładna pogoda, więc ubrałam granatową spódnicę i białą bluzkę z jasnoniebieską kokardą na środku.Gotowa zeszłam na dół .

-Dzień dobry !-przywitałam się ze wszystkimi siadając na wolnym już ostatnim krześle obok Jamesa i na przeciwko Prim.Kobieta się lekko uśmiechnęła i zabrała się do jedzenia swojego dietetycznego śniadania.Popatrzyłam się przez ułamek sekundy na Jamesa i zabrałam się do jedzenia tostów z dżemem.

-Mam małe pytanie.-powiedziałam , gdy wszyscy przerwali jedzenie i popatrzyli się na mnie-Jak mam dojechać do szkoły?

-James cię zawiezie.-powiedziała Prim patrząc znacząco na syna, któremu nie było zabawnie-Prawda?

-Mam jakieś inne wyjście?-zapytał z nadzieją James.

-Nie -odpowiedziała jego rodzicielka, odchodząc od stołu, biorąc kluczyki od samochodu , stos papierów i całując się z moim tatą na pożegnanie wyszła.

-Ja też lecę-uświadomił nas mój tata-Mam nadzieje,że sobie poradzisz.Wstał , zabierając podobne rzeczy jak Prim wyszedł.Oparłam się o krzesło i spojrzałam na Jamesa.Wstał i popatrzył się na mnie .

-Idziesz?

Nic  nie mówiąc , wzięłam torebkę i poszłam w jego ślady.Wsiadł na miejsce kierowcy w swoim czarnym mercedesie ,  a ja zaraz obok niego. Minęliśmy czarną bramę i wyjechaliśmy na drogę , którą otaczał las.Minęło piętnaście minut,a my byliśmy na szkolnym parkingu.Zaparkował obok srebrnego BMW i czarnego BMW.Wydało się to być interesujące.Te auta wcale nie wyglądały na tanie.Pięknie...Czyli w tej szkole jest więcej takich jak James.Przecież ja tam zginę.

Szkoła była duża , zadbana z wielką ilością przeróżnych krzewów i drzew.Udałam się w stronę wejścia , a zaraz po tym w stronę sekretariatu.Nie miałam z tym problemu, gdyż wszystkie drzwi były oznaczone wielkimi napisami.

-Dzień dobry!-powiedziałam do pani siedzącej za biurkiem.

-Witaj złotko, w czym mogę ci pomóc?

-Ja jestem Melanie Evans i...

-Tak tak...jak mogłam zapomnieć.-powiedziała przerywając mi-Mam tu dla ciebie złotko plan zajęć, mapkę szkoły i karteczkę, którą mi oddasz po lekcjach z podpisami nauczycieli uczących cię, dobrze?

-Dobrze.-powiedziałam.

-Więc teraz biegnij na lekcje i życzę ci powodzenia pierwszego dnia.

-Dziękuję-powiedziałam.-Pewnie mi się przyda.

Moja pierwsza lekcja to była biologia na pierwszym piętrze w sali numer 1B. Weszłam po schodach i bez problemu ujrzałam salę.Weszłam do niej  i ujrzałam kilku uczniów siedzących w ławkach.Podeszłam do nauczyciela.

-Dzień dobry!-przywitałam się.

-Dzień dobry!-odpowiedział pogodnie nauczyciel.-Ty jesteś pewnie Melanie Evans?

-Tak to ja.-odpowiedziałam podając mu kartkę.Podpisał się , oddał mi ja, wręczył podręcznik i wskazał moje miejsce.Udałam się do trzeciej ławki pod oknem.

-Nie radzę!-usłyszałam głos , który był wydany za moimi plecami.Obróciłam się i zrobiłam zdziwioną minę.

-Co?-Dziewczyny nic nie odpowiedziały, a nade mną pojawił się cień.Podniosłam oczy w górę i ujrzałam wysokiego i szczupłego bruneta.Teraz wiedziałam o co im chodzi.A raczej o kogo. Przesunęłam się na sam koniec ławki , a chłopak rozpakował się i wyciągnął książkę.

-Hej!-powiedział , gdy nauczyciel wyszedł po rekwizyty-Jestem Logan Henderson  i mam wrażenie ,że cię już widziałem , ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie.

-Deskorolka.-powiedziałam nic więcej nie dodając.

-Rzeczywiście-przypomniał sobie chłopak.-Jeszcze raz ci bardzo przepraszam, ale byłem już spóźniony.

-Nic się nie stało.-odpowiedziałam.

-Podoba ci się w Los Angeles?-zapytał się z ciekawością.

-Pytasz się mnie czy lubię to miasto?

-Tak-odpowiedział trochę zbity z tropu-Chyba tak.

-Więc-zaczęłam -Zawsze może być lepiej.

-Rozumiem.

Nauczyciel postawił przed nami mikroskop i kilka szkiełek .

-Uwaga! -zaczął nauczyciel-Która pierwsza para odgadnie pięć tkanek roślinnych wygra złotą cebulę.

Po klasie rozniosły się głośne krzyki niezadowolenia.

-Zaczynaj.-oznajmił Logan.Przybliżyłam mikroskop do siebie i spojrzałam .
-Drewno/-powiedziałam stanowczo.

-Mogę zobaczyć?-zapytał Logan.

-Jasne.-odpowiedziałam.

-Rzeczywiście.-oznajmił po krótkiej chwili i wpisał do tabeli nazwę pierwszej tkanki.

-Mówiłam.

-Łyko.-powiedział  po analizie.

-Mogę sprawdzić?-zapytałam się Logana.

-Jasne.-odpowiedział uśmiechając się.

-Łyko.-przyznałam mu racje.

-Mówiłem.-powiedział powtarzając moje słowa.Kolejne tkanki poszły nam łatwo.Inni odpisywali od siebie, drudzy  mieli otwarty podręcznik na kolanach.

-Już skończyliśmy!-oznajmił Logan.

Nauczyciel podszedł do nas, zabrał kartkę i pokiwał twierdząco głową.

-Świetnie!-pochwalił nas.

Reszta lekcji minęła tak samo.Tylko jeden nauczyciel kazał mi wyjść na środek i powiedzieć kilka słów o sobie.Nie lubiłam tego.Zawsze robiłam się czerwona.Weszłam do sekretariatu oddając kartkę miłej pani sekretarce i udałam się w stronę auta Jamesa.Gdy wyszłam przed budynek, zobaczył szóstkę osób stojących przed naszym autem. Podeszłam.Podeszłam do niego , mówiąc sobie,że nie mam się przejmować złośliwymi uwagami.Wszyscy się na mnie popatrzyli , a ja czułam się skrępowana.

-Jedziemy?-zwróciłam się w stronę Jamesa.

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 4

Wyszłam z domu po dość wczesnej kolacji z moją nową rodziną.Schodząc po schodach z kamienia poczułam wolność i ulgę od wszystkiego co mnie otacza.Czułam w powietrzu zapach morza i piasku.Ruszyłam przed siebie po drodze utworzonej z asfaltu mijając kwitnące drzewa,które wyglądały jak unoszący się puch śniegu.Wyszłam przez wielką czarną bramę, którą otworzył mi wysoki, uśmiechnięty ,ubrano na czarno mężczyzna.Byłam tutaj pierwszy raz i nie wiedziałam,w którą stronę mam iść.Poszłam więc za moją kobiecą intuicją.Z lewej strony słyszałam śmiejących się nastolatków i dźwięki gier, w  których ludzie zostawiają multum pieniędzy.A po prawej słyszałam szum morza i śmiejące się dzieci.Wychodząc po kilkunastu schodach ujrzałam mój cel. Ściągnęłam sandały i zbiegłam na dół wprost do wody.Fale obmyły moje nogi z piasku , który zdążył się przylepić.Obróciłam się dookoła wdychając dużą ilość jodu.Zamoczyłam ręce w ciepłej,morskiej wodzie i udałam się na spacer brzegiem morza, który wydawał się mieć miliony kilometrów.Mijałam dzieci bawiące się w piasku i pluskające w wodzie, kobiety opalające się obrócone w przeciwną stronę niż morze,parę całującą w głębi morza i duże skupisko ludzi.Czyżby jakaś miejscowa atrakcja? Przedarłam się przez tłum i zobaczyłam czwórkę chłopaków grających w siatkę.Było widać,że chcą się popisać.Dziewczyny., które siedziały na przeciwko mnie ubrane w dwu-częściowy strój kąpielowy z narzuconą koszulką piszczały i krzyczały na widok odbijającej się piłki. Jedna z nich wysoka blondynka zmierzyła mnie swoim wzrokiem robiąc dziwną minę.Druga uśmiechnęła się , a ja jej uśmiech odwzajemniłam i udałam się w przeciwną stronę.Słońce tak pięknie zaczęło zachodzić w głąb morza.Zawsze mówiłam mojemu tacie,że pojadę tam, gdzie słońce zachodzi.Wtedy zaczynał się śmiać i wpierał mi,że nie ma takiego miejsca , a to jest tylko złudzenie optyczne.A  ja stawiałam na swoim i wierzyłam.Poczułam wibrację w lewej kieszeni. Wyciągnełam  telefon i pokazała mi się wiadomość "tata".
Gdzie ty jesteś? Zaczynam się martwić !
Tata
Nie odpisując zabrałam szybko sandały wyszłam po schodach , otrzepałam nogi z piasku, założyłam buty i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.Odwróciłam się za siebie , sprawdzając czy nic mi nie wypadło i nagle poczułam ból w prawym boku , upadając na ziemię.

-Cześć!Przepraszam nie zauważyłem Cię! -powiedział nieznajomy mi chłopak, jednak miałam wrażenie ,że gdzieś go już widziałam-Nic ci nie jest?

-Nie!-odpowiedziałam, gdy on pomógł mi wstać i podając mi telefon , który upuściłam-Dziękuję!

Nie mówiąc nic poszłam przed siebie.

-Czekaj! -zawołał brunet-Wszystko okej?

-Tak-powiedziałam lekko oszołomiona.-Nic mi nie jest .Dzięki za troskę.Następnym razem chyba będę uważała na ludzi, którzy jeżdżą na desce.

-To nie twoja wina.-odpowiedział-Powinienem bardziej uważać.Wracałem z plaży i zagapiłem się.Ale ty chyba nie jesteś z L.A?

-Nie-powiedziałam-Jestem tu nowa.Przepraszam,ale muszę już wracać.

Pozbierałam się i pobiegłam przed siebie , zostawiając chłopaka samego.Stanęłam na skrzyżowaniu dróg i miałam lekki dylemat , w którą stronę iść.Ale wybrałam obojętną i tak tata pewnie będzie zły.Nie było mnie ponad dwóch godzin.Wbiegłam na naszą posesję szybko szukając klucza.Miałam już go włożyć,ale drzwi się same otworzyły,a moim oczom ukazał się James.

-Nieładnie się tak szlajać po zachodzie słońca!-powiedział schodząc z ostatniego schodka.

-I kto to mówi?-zapytałam się sama siebie, a on odwrócił się i popatrzyła na mnie w charakterystyczny sposób, którego nie dałam rady opisać.

-Spotkałaś kogoś ciekawego?-zapytał wyrażając zainteresowanego.

-Nie!-skłamałam i było mi z tym źle.Ale co miałam mu powiedzieć.

-Nie dziwię się ! -powiedział  oddalając się.

-Co?-zapytałam ze zdziwieniem.

-Nic!-powiedział odchodząc.Zobaczyłam jak witał się z jakimś chłopakiem i udali się w tą samą stronę co ja jakieś dwie godziny.

Weszłam zamykając za sobą drzwi i wkładając klucz do kieszeni.W salonie przed wielkim telewizorem siedział tata razem z Prim.

-Już jestem!-krzyknęłam omijając ich.

-Poczekaj !-zawołałam mnie tata -Gdzie byłaś?

-Na plaży.-odpowiedziałam

-Sama.A z kim mogłabym być?

-Tak się tylko pytam.-powiedział-Z ciekawości.

-Widziałaś Jamesa?-zapytała z troską w głosie Prim
.
-Tak teraz wychodził.Okej.Mogę już iść? -zapytałam
 .
Tata pokiwał twierdząco głową, a ja udałam się w stronę mojego pokoju.Weszłam , rzucając się na łózko. Podniosłam koszulkę i ujrzałam dość dużego siniaka.Pięknie! Pierwszy dzień,a ja już jestem posiniaczona. Weszłam do łazienki , z zamiarem wzięcia kąpieli.Na mojej wannie było tyle szamponów , odżywek, kremów i kto wie czego jeszcze.Nalałam ciepłej wody i zanurzyłam w niej ciało,które mogło odetchnąć razem ze mną.


sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 3

*oczami Jamesa*
15 MINUT WCZEŚNIEJ

Słuchałem sobie mojej ulubionej muzyki,gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.Dziwię się sam sobie,że przy takim brzmieniu cokolwiek było wstanie mnie oderwać.Zbiegłem w mgnieniu oka po schodach,poprawiłem swoją fryzurę przed lustrem i z flirtującym uśmiechem otworzyłem drzwi.Moim oczom ukazała się dziewczyna,.Moja dziewczyna.Taylor Green.Ubrana była w czarną , krótką spódnicę i różową koszulkę na ramiączkach oraz wysokie czarne szpilki.Jej długie,falujące  blond włosy jak zwykle opadały na plecy.

-Cześć!-powiedziała wchodząc do domu z uśmiechem.Zamknąłem drzwi i podbiegłem do niej przyciskając ją do ściany tak,że między nami został jeden wolny centymetr przestrzeni i zacząłem namiętnie  całować.Moja ręka zjeżdżała w dół po Lini kręgosłupa Taylor.Objęła mnie wokół szyi, zabijając centymetr przestrzeni.Po kilku minutach odepchnęła mnie , chwyciła za rękę i zaprowadziła na drugie piętro.Weszła do pokoju trzaskając za nami drzwiami.Ściągnęła buty i przybliżyła mnie do siebie, abym mógł skończyć to co zacząłem.Ale "niechcąco" potknąłem się o buty i oboje wylądowaliśmy na łóżku.Zamiast protestować to ona zajęła się rozpinaniem mojej koszuli.Całując ją , kątem oka spojrzałem na drzwi , które się uchyliły, a potem lekko trzasnęły.Zapiąłem dwa guziki i wybiegłem z pokoju z wielką wściekłością chwytając dziewczynę w łokciu.Tak to było córusia przyszłego męża mojej matki.

-Wiem,że jesteś tu nowa dziewczynko,ale powiem ci jedną z wielu zasad, które panują  w tym domu i których obowiązkowo musisz przestrzegać-powiedziałem patrząc się w jej oczy które wyrażały przedziwne emocje.-PUKA SIĘ , GDY GDZIEŚ WCHODZISZ! -wykrzyczałem  jej prosto w twarz.-Rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziała nieśmiało-Nie musisz na mnie krzyczeć.I puść mnie ! -ostatnie trzy słowa powiedziała z podniesionym głosem.Nic nie mówiąc ,puściłem ją i weszłem do pokoju strzelając głośno drzwiami.
-Co się stało?-zapytała blondynka .Podeszłem do niej i pocałowałem .
-Nie przejmuj się-powiedziałem,gdy tylko się rozłączyliśmy.
-Muszę już lecieć-powiedziała zakładając buty.
-Już?-zapytałem się , a ona na pożegnanie pocałowała mnie  i wyszła.Super! Co ta dziewczyna sobie wyobraża?...  Usłyszałem pukanie do drzwi i zobaczyłem moją mamę.
-Cześć kochanie !-powiedziała uśmiechając się.-Chodź na kolację.I proszę cię bądź miły  dla Johna, a przede wszystkim dla Melani ,dobrze?Wiesz ,że to jest dla mnie bardzo ważne.
Podeszłem do niej , całując w policzek.
-Dobrze.Postaram się być miły.-Uśmiechnięta wyszła z pokoju,a ja zaraz za nią zeszłem na sam dół do jadalni, gdzie zobaczyłem Olgę przygotowywującą stół.
-Witaj Olgo!-powiedziałem podkradając jej jedną marchewkę z sałatki.
-Gdzie z tymi rękami?-zapytała oburzona-Za pięć minut będzie kolacja,więć usiądź do stołu jak cywilizowany człowiek.
-A kto powiedział,że ja jestem cywilizowany?-zapytałem się jej odpowiedzią i zabrałem jeszcze jedną marchewkę.Popatrzyłam się na mnie swoim wzrokiem,więc postanowiłem udać się do stołu jak "cywilizowany" człowiek.Siedziałem sobie spokojnie aż nagle zobaczyłem ją .Melanie Evans.Przerwała rozmowę , bo prawdopodobnie zauważyła ,że się na nią patrzę.Usiadła na przeciwko mnie spoglądając jednym ruchem na moją twarz.To było coś dziwnego.W niej było coś dziwnego .Nie potrafiłem tego opisać.
-Kolację podano !-oznajmiła Olga podając na stół najrozmaitsze przekąski.
-Dlaczego nie jesz?-zapytała mama, gdy zobaczyła,że od chwili nic nie mam na talerzu-Nie smakuje ci ?
-Smakuje, smakuje!-odpowiedziałem nakładając sobie moją porcję na talerz.Nie miałem ochoty na nic do jedzenia.Ale wiedziałem ,że będzie zadawane tysiące pytań:
Co się stało?
Czemu nie jesz?
Brzuch cię boli?
A może ty masz gorączke?
Postanowiłem tego uniknąć.Zawsze w takiej sytuacji odpowiadałem "już się najadłem " , "nie chce" , "daj mi spokój, nie jestem głodny "  albo coś podobnego.Dzisiaj nie potrafiłem tego zrobić.Pomimo tego,że jestem jaki jestem i  dobrze mi z tym , to dzisiaj skusiłem się na sałatkę.Jak najszybciej zjadłem i odeszłem bez słowa ...


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Więc, mamy już 3 rozdział.Myślę,że się wam spodoba :D

sobota, 2 listopada 2013

KENDALL SCHMIDT

Dzisiaj jest 2 listopad !
Urodziny naszego cudownego Kendalla !
 Chciałabym mu złożyć najlepsze życzenia pod słońcem !
Dużo szczęścia , radości, natchnienia w pisaniu nowych piosenek, spełnienia marzeń prawdziwej przyjaźni ze strony chłopaków  i spełnionej  miłości !!!!!  <3










Rozdział 2

Weszłam do  mojego nowego domu po schodach i stanęłam w korytarzu totalnie zdezorientowana.               Co miałam robić ?                                                                                                                  
Gdzie iść?
Gdzie jest mój pokój?
Gdzie są wszyscy?
Nasuwało mi się tysiące  myśli, które wirowały ze znakiem zapytania po moim umyśle.Stałam tak bezczynnie przez krótką chwilę, która dla mnie wydawała się wiecznością.Nagle przede mną stanęła uśmiechająca się Prim wskazując mi drogę do pokoju.Ja niestety myślami byłam gdzie indziej,więc na zakończenie pokiwałam twierdząco głową,że zrozumiałam.
Nie pozostało mi nic innego jak wyjść po kilkunastu schodach na pierwsze piętro.Ale to nie było to czego szukałam.Wchodząc po kolei do danych pomieszczeń znalazłam dwa ogromne biura, dobrze zaopatrzoną bibliotekę .Wywnioskowałam  to z ilości książek na półkach.Dalej była ogromna garderoba, która zapewne należała do Prim.Na samym końcu mieściła się sypialnia ojca i mojej przyszłej macochy.Przecież to było logiczne.Są ze sobą już dwa lata, teraz będą mieszkać razem,więc dziwne byłoby gdyby spali osobno.
Wychodząc po  następnych kilkunastu schodach moim oczom ukazało się dwoje czarnych drzwi.Tylko było jedno pytanie? Które były wejściem do MOJEGO pokoju ? Postanowiłam zdać się na moją kobiecą intuicję.Chwyciłam za klamkę od prawej strony i zobaczyłam dwie postacie.Już chciałam się wycofać ,ale coś mi podpowiadało ,żebym weszła dalej.Zajrzałam głębiej i zaczęłam tego żałować. Zobaczyłam Jamesa z jakąś blondynką całujących się na łóżku.Najprawdopodobniej zobaczył mnie ,bo wybiegł z pokoju jak poparzony.Odskoczyłam od drzwi szybko chwytając za klamkę drugich ,ale poczułam mocne ściśnięcie na moim łokciu.Obróciłam się i zobaczyłam jego.
-Wiem,że jesteś tu nowa dziewczynko,ale powiem ci jedną z wielu zasad, które panują  w tym domu i których obowiązkowo musisz przestrzegać-powiedział James patrząc oschle na mnie swoimi piwnymi  oczami.-PUKA SIĘ , GDY GDZIEŚ WCHODZISZ! -wykrzyczał mi prosto w twarz.-Rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziałam nieśmiało-Nie musisz na mnie krzyczeć.I puść mnie ! -ostatnie trzy słowa powiedziałam z podniesionym głosem .Chłopak nic nic  nie mówiąc ,  puścił mnie     i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
-Piękny początek! Tak trzymaj! -powiedziałam sama do siebie wchodząc do pokoju i zaniemówiłam.
Jedyne słowo , które udało mi się wypowiedzieć to "wow".Pokój był idealny.Ściany były pomalowane na kolor fioletowo-biały, a  na suficie zamontowane były halogeny,które błyszczały swoją jasnością.Pod oknem, który przedstawiał ogród z tysiącami różnych gatunków roślin i okno od drugiego domu, stało duże łóżko z dwoma bocznymi , nocnymi szafeczkami.Na dwóch Kastelikach stał biały wazon z białymi  liliami. Chwila.Okno? Drugi dom ? Nie wiedziałam ,że ktoś mieszka po sąsiedzku z nami, a raczej na przeciwko mojego okna. Niestety nie wiedziałam kto tam jest, bo było zasłonięte , ale było widać cień jakiegoś chłopaka. Zastanawiało mnie kim jest tajemniczy mężczyzna. Na pewno kiedyś się przekonam .Po drugiej stronie pokoju stało biurko z krzesłem.Na nim znajdował się biały laptop.Nad biurkiem znajdowało się radio. Po przeciwnej stronie niż łóżko stała ogromna szafa, a obok niej moje dwie walizki, które musiałam kiedyś rozpakować. Ale najlepsze w moim pokoju był stojący obok łózka w rogu czarne pianino.Usiadałam przed nim, położyłam palce na białych klawiszach i zaczęłam sobie pogrywać.
-Wiesz,że masz do tego talent?-obróciłam się nagle i zobaczyłam mojego ojca.-Uwielbiam , kiedy grasz na fortepianie.
-Tato! Kocham cię , ale to jest pianino.-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Wiem , wiem!-powiedział jakby słyszał to bardzo często.I tak było.Zawsze tato mylił pianino z fortepianem.-I jak ci się podoba?
-Pokój jest śliczny.-powiedziałam szczerze i już miałam opowiedzieć tacie co mi się przytrafiło z Jamesem,ale odpuściłam.
-Ale...?
-Jest dobrze.-odpowiedziałam i przytuliłam tatę, a on pocałował mnie z wielką czułością i troską w czoło.Nagle weszła Prim.
-Przepraszam was-wtrąciła-Ale chodźcie na kolację.Olga, nasza gospodyni przygotowała.
-Już idziemy, idziemy-powiedział tata.Zeszliśmy razem w trójkę na dół do jadalni i moim oczom ukazał się ...

środa, 30 października 2013

Rozdział 1

Los Angeles to podobno  najludniejsze miasto amerykańskiego stanu Kalifornia, a zarazem drugie pod względem liczby mieszkańców miasto w Stanach Zjednoczonych ,za sprawą populacji liczącej 3 792 621 mieszkańców . Dowiedziałam się również,że  City of Angels lub po prostu L.A.,  stanowi światowe centrum biznesu, handlu międzynarodowego, rozrywki, kultury, mediów, mody, nauki, sportu, technologii i edukacji.Jako że Los Angeles jest siedzibą Hollywood, zyskało przydomek „Światowej Stolicy Rozrywki”, przodując w produkcji filmów, programów telewizyjnych, sztuk scenicznych, gier wideo oraz muzyki.

Przed przyjazdem tutaj zaopatrzyłam się w małe ilości informacji,aby nikt  nie posądził mnie ,iż nie posiadam wystarczającej wiedzy na temat Los Angeles.

Wychodząc z samolotu czułam na swojej skórze,która była osłonięta zwykłym kolorowym podkoszulkiem i jasnożółtymi szortami lekki powiew ciepłego i słonecznego wiatru , który charakteryzował Los Angeles.
Szłam po swoje bagaże  czując niewidzialną obecność tarczy zegara , która swoimi wskazówki odliczała minuty i sekundy do spotkania z Prim i Jamesem. Po odebraniu moich walizek, których nie było powalająco dużo, gdyż tylko dwie wyszliśmy wraz z tatą na parking.

Moje przeczucia okazały się prawdą.Ona , wysoka,szczupła,brunetka,ubrana w obcisłą czarną sukienkę oraz czarne szpilki stała obok swojego czarnego mercedesa.Tak to była Prim.Poznała bym tę  kobietę z najdalszego punktu tego parkingu.Podeszła z  wielką  gracją do mojego ojca całując go namiętnie i szepcząc mu do ucha kilka słów.Mnie natomiast przytuliłam bez słowa, co nie powiem nieco zbiło mnie z tropu.Myślałam,że ona jest jedną z tych wrednych i bezuczuciowych kobiet . Wyobraziłam ją sobie sam na sam ze mną i od razu przyszły mi niepokojące i przerażające myśli.Otrząsnęłam się i wsiadłam na tylne siedzenie wykonane z czarnej skóry.

Założyłam słuchawki i włączyłam uspokajającą mnie muzykę.Patrzyłam w przesuwający obraz się za oknem,który poruszał się z prędkością 80 km/ h i zdałam sobie sprawę,że właśnie życie przemija w taki a nie żaden  inny sposób.Uświadomiłam sobie również,że tracimy w życiu czas na rzeczy ,które nas frustrują i martwią.Życie jest zbyt krótkie ,aby być jakim kol wiek innym niż szczęśliwym.I już niedługo na pewno się o tym przekonam.

Wjechaliśmy przez ogromną złotą bramę do labiryntu ułożonego z owocowych drzew , które o tej porze roku wyglądały bajecznie. Minęliśmy rożnego rodzaju krzaki, kwiaty i rośliny,których żaden normalny człowiek nie potrafiłby zliczyć.Zza tych zielonych obiektów wyłonił się ogromny dom, w którym miałam zamieszkać przez kilka lat, a może i więcej.Gdy wysiadłam z auta nie mogłam się powstrzymać i musiałam rozejrzeć się po dookoła siebie.Z zachwytu wydałam z siebie cichy odgłos.

-Podoba ci się tutaj ? -zapytała z ciekawością Prim.
-Oczywiście-odpowiedziałam z zachwytem.-Mało komu by się tutaj nie spodobało.
Kobieta uśmiechnęła się i chwyciła ojca za rękę wchodząc do Villi. Ciężko to było nazwać zwykłym domem mieszkalnym.Poszłam w ich ślady i po schodami udałam się w stronę drzwi...



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I pojawiłam się z 1 rozdziałem mojej nowej historii! :D
Mam nadzieję,że wam się spodoba ...
Zachęcam do czytania i komentowania !! <3 <3

wtorek, 22 października 2013

Prolog


Siedziałam razem z tatą u boku w ekskluzywnym samolocie wprost do Los Angeles . .Po co lecę do L.A? Moja mama zginęła w wypadku samochodowym,gdy miałam 5 lat,a tata sam mnie wychowywał.Od dwóch lat jest zaręczony z kobietą, która ma syna w moim wieku o imieniu  James.James Maslow.Ona natomiast nazywa się Prim.Jest rozwiedzioną kobietą, ale kocha mojego tatę.A dla mnie najważniejsze jest jego szczęście.

Zaczynam naukę  w nowej szkole już od poniedziałku.Jest marzec.Środek semestru.Super.Nigdy nie byłam popularną dziewczyną w szkole, pomimo tego,że mój ojciec jest typowym biznesmanem. W tej szkole również na to nie liczę,ale chciałabym się odnaleźć i spędzić te chwile jak najlepiej.Nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Czy uda mi się? Chyba tak . Tata zawsze mi powtarzał,że wiara jest twoją  siłą.I tego się trzymam.

Pozostaje mi tylko jeszcze jeden problem do szczęścia.Syn mojej przyszłej macochy, jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Ostatni raz go widziałam rok temu. kiedy tata przedstawił mi swoją narzeczoną.Było widać po Jamesie,że nie obchodzi go z kim jego matka się spotyka i czy jest szczęśliwa.Jest tajemniczym chłopakiem i trudno było mi go poznać w zaledwie jeden dzień i to jeszcze na kolacji z naszymi rodzicami.I  na pewno ciężko będzie mi się mieszkało z nim  pod jednym dachem.Cudownie ! Już nie mogę się doczekać !

-Wszystko w porządku?-zapytał się mnie  tata przerywając moje rozmyślania.

-Tak-odpowiedziałam stanowczo.-Wszystko jest jak najlepiej.-Po odpowiedzi , którą uzyskał tata obróciłam głowę w bok i podziwiałam widoki za oknem, które pozwalały mi zapomnieć o teraźniejszości , a skupić się na przyszłości. Jak ona będzie wyglądać?

niedziela, 20 października 2013

Początek !

Hej !

Nazywam się Laura i powracam do was z moją nową historię o Big Time Rush.
Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Zachęcam do czytania i komentowania !

POZDRAWIAM !!