Translate

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 2

Weszłam do  mojego nowego domu po schodach i stanęłam w korytarzu totalnie zdezorientowana.               Co miałam robić ?                                                                                                                  
Gdzie iść?
Gdzie jest mój pokój?
Gdzie są wszyscy?
Nasuwało mi się tysiące  myśli, które wirowały ze znakiem zapytania po moim umyśle.Stałam tak bezczynnie przez krótką chwilę, która dla mnie wydawała się wiecznością.Nagle przede mną stanęła uśmiechająca się Prim wskazując mi drogę do pokoju.Ja niestety myślami byłam gdzie indziej,więc na zakończenie pokiwałam twierdząco głową,że zrozumiałam.
Nie pozostało mi nic innego jak wyjść po kilkunastu schodach na pierwsze piętro.Ale to nie było to czego szukałam.Wchodząc po kolei do danych pomieszczeń znalazłam dwa ogromne biura, dobrze zaopatrzoną bibliotekę .Wywnioskowałam  to z ilości książek na półkach.Dalej była ogromna garderoba, która zapewne należała do Prim.Na samym końcu mieściła się sypialnia ojca i mojej przyszłej macochy.Przecież to było logiczne.Są ze sobą już dwa lata, teraz będą mieszkać razem,więc dziwne byłoby gdyby spali osobno.
Wychodząc po  następnych kilkunastu schodach moim oczom ukazało się dwoje czarnych drzwi.Tylko było jedno pytanie? Które były wejściem do MOJEGO pokoju ? Postanowiłam zdać się na moją kobiecą intuicję.Chwyciłam za klamkę od prawej strony i zobaczyłam dwie postacie.Już chciałam się wycofać ,ale coś mi podpowiadało ,żebym weszła dalej.Zajrzałam głębiej i zaczęłam tego żałować. Zobaczyłam Jamesa z jakąś blondynką całujących się na łóżku.Najprawdopodobniej zobaczył mnie ,bo wybiegł z pokoju jak poparzony.Odskoczyłam od drzwi szybko chwytając za klamkę drugich ,ale poczułam mocne ściśnięcie na moim łokciu.Obróciłam się i zobaczyłam jego.
-Wiem,że jesteś tu nowa dziewczynko,ale powiem ci jedną z wielu zasad, które panują  w tym domu i których obowiązkowo musisz przestrzegać-powiedział James patrząc oschle na mnie swoimi piwnymi  oczami.-PUKA SIĘ , GDY GDZIEŚ WCHODZISZ! -wykrzyczał mi prosto w twarz.-Rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziałam nieśmiało-Nie musisz na mnie krzyczeć.I puść mnie ! -ostatnie trzy słowa powiedziałam z podniesionym głosem .Chłopak nic nic  nie mówiąc ,  puścił mnie     i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
-Piękny początek! Tak trzymaj! -powiedziałam sama do siebie wchodząc do pokoju i zaniemówiłam.
Jedyne słowo , które udało mi się wypowiedzieć to "wow".Pokój był idealny.Ściany były pomalowane na kolor fioletowo-biały, a  na suficie zamontowane były halogeny,które błyszczały swoją jasnością.Pod oknem, który przedstawiał ogród z tysiącami różnych gatunków roślin i okno od drugiego domu, stało duże łóżko z dwoma bocznymi , nocnymi szafeczkami.Na dwóch Kastelikach stał biały wazon z białymi  liliami. Chwila.Okno? Drugi dom ? Nie wiedziałam ,że ktoś mieszka po sąsiedzku z nami, a raczej na przeciwko mojego okna. Niestety nie wiedziałam kto tam jest, bo było zasłonięte , ale było widać cień jakiegoś chłopaka. Zastanawiało mnie kim jest tajemniczy mężczyzna. Na pewno kiedyś się przekonam .Po drugiej stronie pokoju stało biurko z krzesłem.Na nim znajdował się biały laptop.Nad biurkiem znajdowało się radio. Po przeciwnej stronie niż łóżko stała ogromna szafa, a obok niej moje dwie walizki, które musiałam kiedyś rozpakować. Ale najlepsze w moim pokoju był stojący obok łózka w rogu czarne pianino.Usiadałam przed nim, położyłam palce na białych klawiszach i zaczęłam sobie pogrywać.
-Wiesz,że masz do tego talent?-obróciłam się nagle i zobaczyłam mojego ojca.-Uwielbiam , kiedy grasz na fortepianie.
-Tato! Kocham cię , ale to jest pianino.-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Wiem , wiem!-powiedział jakby słyszał to bardzo często.I tak było.Zawsze tato mylił pianino z fortepianem.-I jak ci się podoba?
-Pokój jest śliczny.-powiedziałam szczerze i już miałam opowiedzieć tacie co mi się przytrafiło z Jamesem,ale odpuściłam.
-Ale...?
-Jest dobrze.-odpowiedziałam i przytuliłam tatę, a on pocałował mnie z wielką czułością i troską w czoło.Nagle weszła Prim.
-Przepraszam was-wtrąciła-Ale chodźcie na kolację.Olga, nasza gospodyni przygotowała.
-Już idziemy, idziemy-powiedział tata.Zeszliśmy razem w trójkę na dół do jadalni i moim oczom ukazał się ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz