-Hej!-powiedziała uśmiechnięta Alex-Co tam?
-Dobrze-wpuściłam ją do środka-Co tutaj robisz?
-Mam coś dla ciebie-powiedziała wyciągając zza siebie torebkę z prezentem-Proszę-powiedziała -To dla ciebie.
-Z jakiej to okazji?-zapytałam ze zdziwieniem-Nie mam dzisiaj urodzin,imienin ani nie ma dzisiaj Gwiazdki.
-Z żadnej-powiedziała uśmiechając się Alex-Otwórz.
Otworzyłam torebkę i ujrzałam białą apaszkę w drobne kwiatki.Była śliczna.
-Dziękuję-powiedziałam patrząc się na nią-Jest śliczna.-podeszłam do Alex i mocno przytuliłam.
-Cieszę się,że ci się podoba.-odpowiedziała-Muszę już lecieć .Kendall na mnie czeka.Idziemy na plażę.Chodź z nami!-powiedziała.
-Innym razem-powiedziałam uśmiechając się.
-No to do zobaczenia!
-Pa!-odpowiedziałam na pożegnanie-I dziękuję za prezent!
Po chwili znowu usłyszałam dzwonek.Pomyślałam,że Alex czegoś zapomniała.
-Czego zapomn...-i ujrzałam Jamesa-A to ty-powiedziałam zniechęcona.
-Też się cieszę,że cię widzę-powiedział sarkastycznie.-Dlaczego tak szybko uciekłaś?Stało się coś.
-Gdy zemną rozmawiasz to mógłbyś nie używać ironii-powiedziałam-Denerwuje mnie to.
-Biedactwo!
-Przestań!-powiedziałam i weszłam do pokoju.Ujrzałam moje pianino i pomyślałam,że mogłabym dokończyć moją piosenkę .Zaczęłam ją pisać dawno temu,ale jakoś nie miałam czasu jej skończyć.Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam grać to co miałam zapisane...
Zrobiło się już ciemno,gdy udało mi się napisać drugą część pierwszej zwrotki.Gdy znudziło mi się włączyłam telewizor i zaczęła oglądać jakiś dramat.Nagle zaczął dzwonić mój telefon.Popatrzyłam na wyświetlacz,ale nie znałam tego numeru.Dziwne.
-Halo?
-Dzień dobry!Ty pewnie jesteś Melanie.Jestem mamą Alex.Czy mogę z nią rozmawiać?
-Z Alex?
-Tak.Mówiła,że idzie do ciebie na noc.
-Przykro mi,ale Alex już śpi.Dość wcześnie zasnęła.Zmęczyło ją nasze chodzenie po sklepach.Mam ją obudzić?
-Nie nie.Powiedz jej tylko,że przyjadę jutro o godzinie 10.00 po nią do ciebie,bo umówiłam ją do fryzjera.Chciała coś zrobić z włosami.Przy okazji ja też pójdę,dobrze?
-Oczywiście.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Nie wierzę.Jak ona mogła okłamać swoją mamę,a przy okazji ja jej.Wykręciłam szybko jej numer,ale włączyła się poczta głosowa".Jeżeli nie udało ci się do mnie dodzwonić, to wiedz,że dobrze się bawię".Super!
-Wychodzę.-wszedł James -Powiedz rodzicom,że będę bardzo późno.
-Idziesz na plażę?-zapytałam .
-A co?-zapytał ze zdziwieniem.-Tak.
-Zabierz mnie ze sobą!-powiedziałam stanowczo.
-Nie ma mowy!-odpowiedział-To nie jest miejsce dla ciebie.Jeśli by ci się coś stało,twój ojciec by mnie zamordował.
-Martwisz się o mnie.-powiedziałam stanowczo.
-Nie!-powiedział-O siebie!Chce żyć!-i wyszedł.
-Powiedz tylko ,gdzie to jest!-pobiegłam za nim-Muszę znaleźć Alex.
-Nie!-i to było ostatnie słowo,jakie od niego usłyszałam tego wieczoru.
Może niekoniecznie.Pobiegłam na górę zakładając granatowe dżinsy,białą koszulkę na ramiączkach oraz zieloną koszulę.No i oczywiście białą apaszkę.Wyszłam z domu,zamykając za sobą drzwi.Jeśli to jest na plaży,to musi być to gdzieś obok tego miejsca ,którędy przechodziłam.Szłam drogą wyłożoną kamieniem,następnie asfaltem mijając różne budynki i charakterystyczne świecące drzewo.Poczułam piasek.Nie ściągając butów szłam za światłem i odgłosami motorów ,które znajdowały się niedaleko mnie.Piasek się kończył,a ja ujrzałam wyłaniający się asfalt .Popatrzyłam się w lewą stronę i ujrzałam na wielkiej ścianie świece,które wypalały się pozostawiając za sobą spływający wosk, kaski z motorów ,które zaczęły się rozpadać, ususzone róże i inne kwiaty oraz wiele napisów.
"Spoczywaj w pokoju"
"Zawsze będziemy o tobie pamiętać"
"Byłeś bohaterem . I zawsze będziesz"
To było przerażające jak wiele osób tutaj zakończyło swoje życie.W pewnym momencie zauważyłam Alex śmiejącą się z Kendallem.Zaczęłam iść w ich stronę.Zauważyła mnie.
-Melanie?-zapytała się z niedowierzaniem-Melanie!
-Jak mogłaś powiedzieć ,ze nocujesz u mnie! I dlaczego wyłączyłaś telefon?Twoja mama dzwoniła.
-I co je powiedziałaś?-zapytała przerażona.
-Że śpisz-odpowiedziałam-Przyjedzie jutro po ciebie.
-Jak nas znalazłaś?-zapytała się uśmiechając-James ci powiedział.
-Nie!-krzyknęłam-W ogóle nie powinnam tu przychodzić.Mogłaś dostać nauczkę!
-Przepraszam!-powiedziała uśmiechając się-Zostań!Będzie fajnie!
-Może potem pójdziemy coś zjeść.Lubisz pizze?-zapytał się Carlos obok którego stała jakaś nieznajoma dziewczyna.
-Nie!-powiedziałam stanowczo ciągle zła i zdenerwowana.
-Jak możesz nie lubić pizzy?-zapytał z niedowierzaniem.
-Wątpię,że lubimy to same towarzystwo-powiedziałam-I nie lubię pizzy.
-Melanie,nie obrażaj się!-powiedziała spokojnie Alex.
-Nie obrażam się,ale nie chce mieć problemów-powiedziałam.
-Nie będziesz miała-odrzekła-Obiecuję...
-Nie marudź-powiedział Kendall-Przyda ci się trochę rozrywki.
Rozdział cudowny :) Kocham!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !