-Słyszysz to co ja?-zwróciłam się w stronę Josha.-Jakby...
-Pękająca opona?-zapytał się.
-Stój!-zawołałam.
Wysiedliśmy oboje i zobaczyliśmy przebite dwie opony.
-Gdybyśmy się rozpędzili i nie zauważyli tego mogliśmy się zabić.
-Ja nadal mogę-obróciłam się i ujrzałam Logana.
-To ty zrobiłeś,prawda?-zapytałam się znając odpowiedź.-Dlaczego?
-Nie mogłem pozwolić,aby ten czubek cię odwiózł do domu!
-Co?-zapytałam ze zdziwienia.
-Rozwalił nam imprezę!
-Co?-zapytałam ponownie.
-Przyjechali rodzice Alex wcześniej niż się tego spodziewała i zobaczyła ten cały bałagan i wszyscy musieliśmy się ulotnić.
-Rozumiem-starałam się mówić z opanowaniem-Dlaczego winisz za to Josha?
-Bo to wszystko jego wina!-Logan podszedł do niego i przewrócił na ziemię.
-Zostaw go ! -krzyknęłam-Słyszysz?
Nie widziałam w pobliżu żadnego przejeżdżającego samochodu,więc rzuciłam mu się na plecy.Wstał i zaczął się obracać ,a ja czułam ,że jest mi niedobrze.
-Zostaw mnie! -krzyczałam-Jesteś świnią i brutalem!
-No dobra dobra ,przestałem-odpowiedział zatrzymując się.-Chyba twój kochaś odjechał.-powiedział udając,że jest mu przykro.
-I jak ja teraz wrócę do domu?-zapytałam się sama siebie.
-Wiesz, mógłbym cię podwieś,ale nazwałaś mnie świnią, brutalem...-przerwał i spojrzał na mnie , gdy ja stałam na końcu ulicy i przyglądałam mu się.-Co?
-Podwieź mnie!-powiedziałam stanowczo.
-Jesteś pewna?
-Weź już lepiej nic nie mów!-powiedziałam i usiadłam za nim , chwytając się go mocno w pasie.Wiedziałam ,że się uśmiecha.Ja natomiast czułam się przerażona.Chwyciłam go najmocniej jak się da i zamknęłam oczy.Czułam się jakbyśmy jechali na koniec świata.Ta podróż trwała i trwała i trwała.Aż w końcu motor się zatrzymał przed moją bramą.
-Dlaczego tak długo jechaliśmy?-zapytałam się,gdy zeszłam,a on zgasił motor.
-Bo jechaliśmy najdłuższą drogą-uśmiechnął się złośliwie.
-A wyjaśnisz mi dlaczego?
-Bo tak fajnie się mnie trzymałaś-powiedział z uśmiechem-Żadna dziewczyna nie miała tego czegoś w sobie.
-No co ty nie powiesz.-powiedziałam oburzona-Kto normalny jeździ trzy razy dłuższą drogą, tylko dlatego,że...-przerwałam.Zobaczyłam wracającą Prim .Na szczęście bez mojego taty.Chyba dała mi do zrozumienia,że mam się z nim pożegnać.-Nieważne.Dziękuję za podwiezienie.
-Nie ma sprawy to przy okazji-powiedział wsiadając na motor-Mieszkam niedaleko.
-Niedaleko?-zapytałam ze zdziwieniem-Czyli gdzie?
-Kiedyś ci pokażę-powiedział i odjechał z tą swoją głupawą miną.Jamesa jeszcze nie było,więc musiałam się jakoś wytłumaczyć tacie,dlaczego nie przyjechałam z nim.Weszłam po cicho do domu z nadzieją,że mnie nikt nie zauważy.Myliłam się.
-Gdzie James?-zapytała się mnie Prim , jak weszłam.-I dlaczego masz takie ubranie?
-James jeszcze został...to jest długa historia,a ja jestem zmęczona.Mogę już iść?
-Nie powiem nic twojemu ojcu-przerwała- Jeśli mi wszystko opowiesz-powiedziała uśmiechnięta.
-Opowiem.-powiedziałam i udałam się w stronę schodów.-Dobranoc!
Kochaaam twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział <3