Translate

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 8

-Pójdę się rozejrzeć-powiedziałam do Alex-Chce zobaczyć twój ogród .

-Nie ma porównania z twoim.-powiedziała jakby go teraz sobie wyobraziła.

-Moim?-zapytałam ze zdziwieniem.

-Nie mów mi ,że nie go nie widziałaś.

-Jestem tutaj dopiero tydzień-zaczęłam się bronić-A co w nim jest takiego nadzwyczajnego?

-A wiesz kto jest twoim sąsiadem?-zapytał się blondyn.

-A powinnam?

Kendall zaczął się śmiać.

-To żałuj!-powiedział-Ale ogród musisz zobaczyć.

-A co tam jest takiego specjalnego?-zapytałam się ze zdziwieniem?

-Z tym ogrodem wiąże się wiele , naprawdę wiele ciekawych historii .

-Aha.-powiedziałam-W weekend na pewno się tamtędy przejdę.

-Muszę was naprawdę przeprosić,ale przyszli nowi goście-wtrąciła Alex-Czujcie się jak u siebie w domu.

-Masz cudowną dziewczynę-zwróciłam się w stronę Kendalla.

-Wiem-potwierdził-Poszedłbym nawet za nią na koniec świata.

-To urocze.-odpowiedziałam.

-Tak-przytaknął-uśmiechnął się-W tym roku czeka mnie matura,ale jakoś nie przywiązujemy do tego zbytniej wagi.

-My?-zapytałam się.

-Chodzi mi o mnie , Carlosa,który właśnie nas opuścił,Jamesa,którego bardzo dobrze znasz i Logana.Ale o nim nie będę ci dużo wspominał.Nie ma jakiś powalających cech.

-Dobrze wiedzieć-powiedziałam śmiejąc się.-A powiesz mi kto jest moim sąsiadem?

-Sama się przekonasz odpowiedział-Ale chciałbym wtedy zobaczyć twoją minę-powiedział złośliwie.

-To nie fair,wiesz?

-Masz stuprocentową rację-odpowiedział blondyn,jakby powstrzymywał się od wyjawienia tej osoby.No trudno... kiedyś na pewno się dowiem.Kendall przeprosił mnie i udał przywitać się z Jamesem i jego dziewczyną.

-Cześć!-powiedział nieznajomy mi chłopak-Jestem Josh.A ty jesteś Melanie.Ładnie dzisiaj wyglądasz.

-Hej!-powiedziałam -Miło cię poznać.

-Chcesz ,żebym cię oprowadził?-zapytał z nadzieją

-Jasne.-odpowiedziałam.

-Powiesz mi dlaczego w tym basenie jest piana?

-Pewnie jakiemuś idiocie się nudziło.-odpowiedział.

-Chcesz się czegoś napić?-zapytał , gdy pokazał mi większą część miejsca w którym odbywała się impreza.

-Tak-odpowiedziałam -Chętnie.

Podeszliśmy do stołu gdzie stały same napoje bezalkoholowe, te drugie były na polu,aby nie było czuć zapachu.Nalałam sobie do szklanki koktajl z owoców leśnych,gdy nagle usłyszałam głos.

-Wiesz,że nie wolno dolewać alkoholu do soków.Chyba będę musiał powiedzieć tacie.\

-Co?-zapytałam się zdziwiona i ujrzałam jego.

-Podać ci coś?-zapytał się Josh.

-Może być cola-powiedział -Prowadzę.

-A tobie?-zwrócił się w moją stronę.

Pokręciłam przecząco głową uśmiechając się.

-Wiesz,myślałem ,że to zadziała na takie panienki jak ty.

-Czyli jakie?-zapytałam ze zdziwieniem.

-Wiesz,że wyładniałaś od tamtego czasu,kiedy widziałem cię w szkole.

Obróciłam się , wzięłam szklankę z moim sokiem z czarnej porzeczki i wylałam go na Logana.Josh zaczął się śmieć,ale po chwili wylądował na ziemi.

-Nic ci nie jest?-zapytałam się go.

Nagle poczułam ,że unoszę się w powietrzu.

-Hej! Puszczaj mnie!-wołałam ,gdy Logan zaczął nieść mnie w stronę wyjścia.Ujrzałam basen.-Nie!Nie! Nie! Proszę! Przepraszam! Nie! Czekaj!

Zatrzymał się przed basenem w którym zmieściłyby się maksymalnie cztery pływające osoby.

-Wiesz co-zaczął-Zastanowiłem się! Nie wybaczę ci!

I wskoczył ze mną na plecach w ubraniu do wody.Poczułam zimno wody,które otaczało moją skórą i wpiło się w sukienkę.Wynurzyłam się ,ale musiałam szybko złapać oddech,bo znów znalazłam się z nim pod wodą

-Co ty zrobiłeś?-zapytałam się krzycząc-Woda jest lodowata,a ja jestem cała mokra.

Zaczęłam płynąc do krawędzi basenu,abym mogła wyjść.Trochę mi to zajęło , bo basen był cały śliski od płynu ,który został tam wlany.

-Powiem ci zaletę tej sytuacji-zaczął zanurzając się w wodzie-Zimno poprawia krążenie i krew lepiej dochodzi do mózgu.A i w mokrej sukience ci o wiele lepiej.

Popatrzyłam na swoje przemoknięte ubranie.Było mi widać całą bieliznę.

-O nie!-rozglądnęłam się dookoła i wskoczyłam z powrotem do basenu,gdy in wyszedł.

-Przynieść mi może ręcznik?

-Odpieprz się!-krzyknęłam-Aaaaa!Jesteś jakiś nienormalny!

-Ja?-zapytał się ze zdziwieniem-To ty oblewasz ludzi koktajlami.

Uderzyłam kilka razy rękami w wodę,a ona odprysła się dookoła.Nagle pojawiła się Alex.

-Co ci się stało?-zapytała i pobiegła po ręcznik.

-Ten idiota mnie wrzucił!

-Który?Całkiem ich tu sporo.-powiedziała uśmiechając się.

-Hahaha!-zaśmiałam się ironicznie-Bardzo śmieszne!

-Chodź ze mną ! -chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju-Tutaj masz czarne spodnie i biały podkoszulek z krótkim rękawem.Trzymaj!-rzuciła w moją stronę ubrania-Przebież się,bo jeszcze mi się przeziębisz.

-Dziękuję!-powiedziałam.

-Ja idę na dół-oznajmiła-Jak się przebierzesz to zejdź.-Uśmiechnęła się i wyszła.

Moje włosy prawie wyschły,więc postanowiłam zejść na dół.Miałam jeszcze jakąś godzinę.

-Co ci się stało?-zapytał się mnie Kendall kiedy mnie zauważył.

-Twojemu przemiłemu koledze-spojrzałam znacząco na Logana-Się nudziło.

-Nie przejmuj się ,on taki jest!-szepnął mi blondyn na ucho.

-Nie wiecie,że w towarzystwie się nie szepce-oznajmił brunet.

-A wiesz,że nie wrzuca się dziewczyny do basenu i to jeszcze w białej sukience!-te ostatnie trzy słowa mu wykrzyczałam.-W ogóle dlaczego go popchałeś?Przecież on nic nie zrobił.

-Taki odruch.-powiedział spokojnie.

-Odruch? Odruch?Czy ty się słyszysz?-zapytałam się go -Bijesz odruchowo ludzi , tak?

-W pewnym sensie tak.

-Jesteś jakiś szurnięty ! Nie rozmawiam z tobą !

Poszłam poszukać Josha.

-Tutaj jesteś!-zawołałam , gdy go ujrzałam-Nic ci nie jest?

-Nie-odpowiedział spokojnie.-Podwieźć się do domu?

-Jasne-odpowiedziałam-Dziękuję ci.

Wsiadłam z nim do srebrnego audi.Po chwili usłyszałam jakiś szum...

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 7

-Melanie! Melanie! Czekaj !-usłyszałam znajomy głos wołający mnie,gdy wchodziłam po marmurowych schodach do szkoły.Obróciłam się i ujrzałam zmachaną biegiem i wołaniem Alex.Dziewczyna przytuliła mnie i pocałowała w policzek-Dlaczego nie zatrzymałaś się,gdy cię wołałam ?-zapytała próbując złapać oddech.

-Przepraszam,ale nie słyszałam-odpowiedziałam niewinnie-I chyba musisz popracować nad  swoją kondycją-powiedziałam kręcąc głową.Popatrzyła się na mnie z byka z miną"odczep się"-Co się stało?

-Co masz teraz?-zapytała przywracając swoje włosy do porządku.

-Chyba historię-odpowiedziałam niepocieszona.Nigdy nie lubiłam historia.Była nudna i nigdy nie potrafiłam się jej nauczyć-A czemu się pytasz?

-Bo  zapraszam cię dzisiaj na najlepszą imprezę pod słońcem-powiedziała z radością-Moje urodziny ! 

-Masz urodziny?-zapytałam ze zdziwieniem-To wszystkiego najlepszego ! -podeszłam do niej i mocno przytuliłam.-Więc gdzie jest ta boska impreza?

-U mnie w domu-powiedziała-Nie ma moich starych,więc mam wolną noc-James wie gdzie mieszkam, więc przyjedziecie razem.

-Nie wiem czy to jest dobry pomysł,abym jechała z nim w jednym aucie.

-No chyba nie wybuchnie-powiedziała śmiejąc się.

-Żebyś się nie zdziwiła-powiedziałam ,a ona zwątpiła.

-Ale coś wymyślę-powiedziałam uśmiechnięta.-Na pewno przyjdę!

-Super! Nie mogę się już doczekać!-powiedziała podekscytowana.-W końcu poznałam jakąś normalną osobę.

-Leć szybko na lekcję!-powiedziałam -Będę o ...-przerwałam-O której mam być?

-Możesz być o 19.00-powiedziała Alex.

-Więc spodziewaj się mnie o tej godzinie-Do zobaczenia!

-Pa!-i znikła

*w domu po szkole*

Mój tata siedział na fotelu przeglądając jakąś gazetę.Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

-Cześć tato!

-Cześć! Już jesteś?-zapytał spoglądając na zegarek.-Jak wróciłaś?

-Prim po mnie przyjechała, bo przejeżdżała obok-powiedziałam szybko zmieniając temat-Mogę iść dzisiaj na urodziny?

-Gdzie?-zapytał podejrzliwie jakbym go pytała nie wiadomo o co.

-Do mojej nowej koleżanki Alex.-wytłumaczyłam mojemu tacie.

-A gdzie ona mieszka?

-Tato,jadę na urodziny ,a nie na wycieczkę na koniec świata.-przerwałam na chwilę-Pojadę z Jamesem.Co ty na to? Będziesz spokojniejszy?

-A masz coś dla niej?
-Tak !-powiedziałam-Właśnie pojechałyśmy z Prim po to.Więc?

-Jeśli nie jedziesz sama to idź!
-Dziękuję!

-Baw się dobrze!

Pobiegłam na górę myśląc co założę.Otworzyłam szafę i postawiłam na białej sukience ze ściągaczem u dołu i falbanką na rękawach i pod ściągaczem.Do tego moje sandały.Powiesiłam na wieszaku.Jeszcze tylko musiałam załatwić pewną sprawę z Jamesem.Zeszłam na dół rozglądając się dookoła ,ale go nie było.Czyli był w pokoju z którego dobiegała z jego pokoju.Zapukałam powoli i weszłam.

-Hej ! Mam pytanie.-ale nie usłyszał-Słyszysz?-JAMES!-Obrócił się i zrobił krzywą minę gdy mnie zobaczył.

-Czego chcesz?-zapytał z niechęcią.

-Pojedziesz ze mną do Alex?-zapytałam się go z nadzieją w głosie.

-Nie!-powiedział -Ktoś inny musi to zrobić!
-Ale dlaczego?-zapytałam -Przecież to tylko 15 minut w jedną stronę.Będziesz mnie widział zaledwie 30 minut -powiedziałam-No weź!

-Dobra-powiedział ,a mi ulżyło.-A co będę miał w zamian?-powiedział,gdy już dotknęłam klamki.

-W zamian?-zapytałam ze zdziwieniem-Satysfakcję.

-A niby z czego?

-Że komuś pomogłeś,dobra!

-Serio?-popatrzył się na mnie z miną , która oczekiwała czegoś więcej.

-A co chcesz ?-zapytałam z rezygnacją.
-Nic-odpowiedział James.

-To po co się pytałeś?-zapytałam się z nierozumiejącą miną.o co mu chodzi?

-Wiesz co ... podwiozę cię.-powiedział wstając z krzesła.

-Dziękuję-powiedziałam .

-Ale...

-Co znowu?

-Z powrotem wracasz sama.

-Czemu?

-Bo pojadę z Taylor.

-Nienawidzę cię.

-Mówiłaś coś?

-Nie, tylko,że ... nie przejmuj się drogą powrotną.

-Za godzinę masz być gotowa.-powiedział stanowczo.

-Godzinę?

-Tak-powiedział James-Muszę cię zawieść i pojechać po Taylor.

-A ona nie ma auta?-zapytałam ze złośliwością w głosie.
-Owszem ma, ale wtedy nie wyszedł by mi mój plan.

-Jasne.-odpowiedziałam mu-Oby się nie udał.

Weszłam do swojego pokoju , zaczynając się szykować.Zrobiłam lekki makijaż,włosy rozpuściłam , założyłam  sukienkę, sandały, zabrałam torebkę w której miałam telefon i pieniądze i gotowa udałam się w stronę drzwi.Wsiadłam do auta,zapinając pasy i nie patrząc się na Jamesa ,który wyciągnął papierosa włożyłam klucze do torebki.

-Musisz palić w aucie?-zapytałam się,gdy on dmuchnął na mnie tym dymem.

-A przeszkadza ci to?

-Tak-powiedziałam stanowczo.

-Życie.-odpowiedział-Nikt nie mówił ,że będzie lekko,fajnie i przyjemnie.

Najgorsze,że w tym wszystkim miał rację.Ale nie powiedziałam mu tego, bo jeszcze by wpadł w samozachwyt.O  ile już nie wpadł.Przez resztę drogi milczeliśmy oboje.Jak na tą godzinę było jeszcze jasno.W sumie to nawet lepiej.Jest szansa,że trafię tam bez problemu.

-Okej , to tutaj-powiedział i wskazał mi jej dom.

-Wiem, widzę!-odpowiedziałam.

-Chciałem ci tylko pomóc.
-Ty ? Mi?-zapytałam ze zdziwieniem.-W życiu bym w to nie uwierzyła.

Wysiadłam z auta czując jego spojrzenie.W domu aż roiło się od młodzieży i głośnej 
muzyki. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu Alex.

-Buu!-ktoś krzyknął mi do ucha.

-Alex!-przytuliłam ją na powitanie i wręczyłam prezent-Wszystkiego najlepszego!

-Dziękuję-powiedziała-Chodź, teraz przedstawię ci wszystkich, których powinnaś znać.Albo część.

Podeszłyśmy do dwóch chłopaków , do których Alex się przytuliła, a jednego pocałowała w usta.

-Melanie to jest Kendall.-pokazała na blondyna , a to jest Carlos.

-Cześć, miło cię poznać!-powiedzieli podając mi rękę-Alex mi dużo o tobie opowiadała przez ten jeden dzień-powiedział blondyn.

-Serio?-trochę się zawstydziłam i popatrzyłam znacząco na Alex.

-No co?-zapytała ze zdziwieniem-Komuś się musiałam pochwalić.

Rozdział 6

Czułam na sobie spojrzenie każdego kto tam stał.Wysokiego blondyna z brunetką ,chłopaka z którym siedziałam na biologi,wysokiej blondynki ,która przytulała się do Jamesa i średniego wzrostu Latynosa.

-Mam inne plany-odpowiedział James patrząc się na swoją dziewczynę.

-Co?-zapytałam zdziwiona-Musisz mnie odwieźć do domu ! Nie możesz mnie tutaj zostawić!

-Mogę-powiedział uśmiechając się złośliwie.-Masz nóżki?

-Mam,ale to nic nie zmienia-powiedziałam-Widziałam tę 
drogę zaledwie jeden raz.

-To już nie mój problem.-powiedział wsiadając do samochodu i odjechał.

Nie wierzę! I jak ja miałam teraz wrócić do domu ? 

-Melanie!-usłyszałam znajomy mi głos.-Wsiadaj ! -Obróciłam się i ujrzałam mojego tatę?Pobiegłam szybko i wsiadłam do auta.Pocałowałam go w policzek .

-Tato...co ty tutaj robisz?Myślałam,że jesteś w pracy.

-Właśnie wracam-odpowiedział-I pomyślałem,że nie będziesz chciała iść pieszo.

-Wiesz może gdzie jest tutaj biblioteka?-zapytałam się po chwili.

-Chyba tak-odpowiedział próbując sobie przypomnieć to miejsce-A czego potrzebujesz?

-Muszę załatwić sobie taką jedną książkę.-odpowiedziałam patrząc się przed siebie.Gdy dojechaliśmy na miejsce, pocałowałam tatę w policzek i wysiadłam.On odjechał,a ja weszłam.Biblioteka była nieduża.Znajdowało się kilkanaście regałów z książkami.Myślałam,że na tak duże miasto,będzie ona trzy razy większa.Podeszłam do biurka,gdzie siedziała kobieta,która wszystko nadzorowała.Wyglądała na trzydzieści pięć lat,jej oczy były podkrążone ze zmęczenia,a włosy czarne.-Dzień dobry!-przywitałam się z kobietą-Chciałabym wypożyczyć książkę .Czy...

-Tutaj masz druk,który musisz wypełnić.Za każdym razem tę część-wskazałam palcem odrywając fragment formularza,który był do tego przeznaczony-Musisz pokazać jak będziesz chciała cokolwiek wypożyczyć.Jasne?

-Tak-odpowiedziałam zabierając ze sobą kartkę i siadając w najbliższym stoliku.Zabrałam się do wypełnienia.Po pięciu minutach oddałam jej kartkę,a tę mniejszą schowałam do torby.Bibliotekarka wstukała moje dane do komputera i uśmiechnęła się dając mi do zrozumienia,że mogę odejść.Usiadłam na tym samym miejscu wyciągając zeszyt w którym miałam zapisaną nazwę książki.

-Cześć!-podniosłam głowę przerywając i ujrzałam uśmiechnięta brunetkę, która siedziała na przeciwko mnie-Jestem Alexandra,ale przyjaciele mówią na mnie Alex.Więc jestem Alex  a ty?

-Jestem Melanie-odpowiedziałam próbując sobie przypomnieć z kąt kojarzę te dziewczynę.Ona postanowiła mi w ty pomóc.

-Chodzimy razem na biologię i angielski.Pamiętasz?-zapytała się pogodnie brunetka.

-Tak,tak-odpowiedziałam uśmiechając się-Pamiętam.To ciebie widziałam jeszcze na plaży z takim wysokim blondynem.

-Możliwe-odpowiedziała-Często tam przychodzimy ze znajomymi-Zatrzymała się na chwilę i dokończyła-Jak chcesz to przyjdź.

-Jesteście tam wszyscy razem?-zapytałam się z naciskiem na "wszyscy".

-Tak -odpowiedziała uśmiechając się szeroko.

-Dziękuję ci za zaproszenie,ale chyba sobie odpuszczę.

-Dlaczego?Tam zawsze jest super.Jest też takie miejsce,gdzie chłopcy zawsze urządzają sobie wyścigi.

-Naprawdę...Może innym razem.

-Okej-odpowiedziała trochę zawiedziona-Tym razem ci odpuszczę,ALE następnym nie ma szans na odmowę.
-Następnym razem przyjdę.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

Alex od razu się rozpromieniła i przytuliłam mnie.Nawet nie wiem kiedy udało jej się tak szybko wstać.Przecież siedziała na przeciwko mnie.

-To do zobaczenia następnym razem-powiedziała zabierając ze sobą telefon,który trzymała w ręce.

-Do zobaczenia!-odpowiedziałam jej uśmiechając się.Poczułam wibrację. Sms. Od taty.
"Czekam na ciebie pod biblioteką :D"

-Tato,jesteś niemożliwy! -powiedziałam wsiadając do 
samochodu.
-Jakie masz na dzisiaj plany?

-Nie wiem, a czemu pytasz?

-Bo wychodzimy dzisiaj z Prim .Jej przyjaciele nas zaprosili do siebie.

-Trzymam kciuki,żeby się udało.

Tata zaparkował przed domem.Wysiadłam z auta i minęłam się z Prim.

-Jakbyś chciała to obiad masz na stole.W ogóle jakbyś chciała coś zjeść, to wszystko znajdziesz w kuchni.I nie przejmuj się Jamesem.Jakbyś chciała gdzieś wyjść to klucze dla ciebie są na półce w korytarzu.-powiedziała całując mnie w policzek.

-Będzie dobrze-powiedziałam pocieszając sama siebie.-Bawcie się dobrze.

W domu było cicho.Dziwnie cicho.Przyjemnie cicho.Zabrałam się za odgrzanie mojego obiadu.

-No no no ... Kogo ja tu widzę?-usłyszałam najbardziej wkurzający i irytujący głos na świecie.James.-Jak dojechałaś do domu?Tatuś cię przywiózł?

-Żebyś wiedział!A co cię to interesuje?

James ominął mnie , stanął za mną i szepnął.

-Zdajesz sobie sprawę,że zostajesz ze mną sam na sam, prawda?-powiedział mi do ucha.Po chwili znów stał przede mną.-Uwielbiam te twoje przerażenie w tych niebieskich oczach.
-Świnia!-powiedziałam zabierając swój obiad ze sobą.Przeszłam obok niego udając się w stronę schodów.

-Nie przejmuj się! Wychodzę ! Tylko uważaj na siebie!

-Odwal się!-krzyknęłam wbiegając po schodach . Idiota!