-Co ?-zapytałam się niewyspana i ujrzałam przed sobą brunetkę-Alex?Co ty tutaj robisz?O tej godzinie ? Jest sobota!
-Idziemy biegać-powiedziała uśmiechając się i obróciła się w kółko ,aby mi pokazać swój strój.
-Zwariowałaś?-zapytałam się z powrotem kładąc do łóżka.
-To wszystko twoja wina-powiedziała jednocześnie ściągając ze mnie pościel-Ty powiedziałaś,że musimy popracować nad kondycją.
-My?-zapytałam zdziwiona-Mówiłam o tobie.
-Możliwe-powiedział zastanawiając się-Ale chyba mnie nie zostawisz samej,co?-zapytała się z miną biednego pieska.
-Ohh! Niech ci już będzie.-powiedziałam wstając i zabierając ze sobą rzeczy do łazienki.
*15 minut później*
-Dawaj!Dawaj!-krzyczałam do Alex, która chciała się zatrzymać-To był twój pomysł!
-Czekaj na mnie!-wołała-Jak wróciłaś wczoraj do domu?Nie widziałam cię obok Jamesa.
-Z Joshem.-powiedziałam -A później z Loganem.-Alex się zdziwiła-To długa historia.
-Musisz mi ją koniecznie opowiedzieć.-powiedziała przebiegając mnie!
-Alex!-zawołałam ją.-Czekaj na mnie!
-I kto tu ma słabą kondycję?-zapytała się pokazując mi język.
-No to chyba ja się powinnam zapytać!-powiedziałam przebiegając ją z rękami w górze wydając okrzyki radości.
Gdy dobiegłyśmy do mojego domu,byłyśmy ledwo przytomne i zaczęłyśmy się śmiać nawet nie wiadomo z czego.
-Co robimy dzisiaj?-zapytała się mnie Alex,gdy usiadła na schodach przed domem.
-Nie wiem co ty możesz z nią robić!-wtrącił się James.
Stanął obok mnie i patrzył się na nas na zmianę wyszukując czegoś w naszych twarzach.
-I jak tam twój plan?-zapytałam się go ironicznie-Udał się?
-Tak!-powiedział stanowczo i odszedł.
-Wątpię czy mówisz prawdę po twoim humorze!-zawołałam za nim.Zaczęłyśmy się śmiać.Zatrzymał się,odwrócił i zaczął iść w naszą stronę z groźną miną.Stanął na przeciwko mnie patrząc się mi prosto w oczy z odległości kilku centymetrów.
-James,daj spokój!-powiedziała Alex, wstając.-James!
-Wiesz co ci powiem-zaczął-Mam nadzieję,że już niedługo nie będę się musiał z tobą użerać.
-Niestety będziesz musiał-odpowiedziałam z zadziorną miną.
-Przekonamy się...
Po tych słowach odszedł.Czyżby on coś wiedział?To niemożliwe.Prosiłam mojego tatę ,żeby nikomu nie mówił.James nie mógłby być aż tak podły,żeby...
-Dobrze się czujesz?-zapytała się mnie Alex.
-Co?-otrząsnęłam się-Tak.
-Nie przejmuj się nim! -zaczęła-On tak ma!I właśnie każda laska leci na niego w szkole.Taylor ma szczęście.
-Jego dziewczyna?
-Tak-odpowiedziała niechętnie-Ale wątpię,że coś z tego wyjdzie.James to naprawdę super facet.Chyba ,że jest obok niego Taylor.To wtedy zamienia się w faceta,dla którego liczy się tylko alkohol,zabawa,motory i nic więcej.
-Coś jest ze mną nie tak?-zapytałam się brunetki.
-Z tobą? Wszystko okej.Gorzej z nim.-powiedziała uśmiechając się.-Mam pomysł-zaczęła po chwili-Masz pół godziny ,żeby się przebrać.Pójdziemy sobie na miasto.Co ty na to?
-Okej.-powiedziałam uśmiechając się.
-Do zobaczenia!
-Pa!
*3 godziny później*
-Usiądziemy tutaj?-zapytała się mnie Alex-Tu są najlepsze lody w całym Los Angeles.
-Pewnie-odpowiedziałam bez namysłu-Jestem wykończona.Z tobą robić zakupy to wielki wyczyn.
-Dlaczego?-zapytała się mnie odkładając torby z zakupami na jeden fotel,a ja swoje na drugi.-No,ale musisz przyznać,że było super.
-Było , było-przyznałam jej rację.-Czemu usiadłyśmy w stoliku przy którym zmieści się 6 osób?
-Bo czekamy na Kendalla i resztę-powiedziała szukając czegoś w karcie dań.
-Co takiego?-zapytałam się-Dlaczego mi nie powiedziałaś.
-Bo chcę,żebyśmy poszli wszyscy razem na obiad.
-Cześć wam!-przywitał się Kendall całując Alex w usta.-Gdzie byłyście?
-Chyba wszędzie-odpowiedziałam za Alex.
-Kogo my tu mamy?-zapytał się Logan siadając obok mnie.-Co tam piękna?
-Nie wiesz ,że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?-zapytałam się retorycznie zaglądając do menu.
-A ty nie wiesz,że nieładnie jest tak odpowiadać?
-A ty nie wiesz,że nie wrzuca się dziewczyn do basenu w białych sukienkach?
-A ty nie wiesz,że nie oblewa się gości koktajlami?
-A ty...?
-Dość!-krzyknęła Alex-To jest wkurzające.
Siedzieliśmy tak wszyscy jedząc obiad,który był w postaci deseru.Poczułam wibrację w telefonie .Sms.Tata.
"Gdzie się podziewasz?Jakby co jedziemy z Prim na zakupy.Wrócimy po 20.00
Tata"
-Ktoś się martwi o swoją córeczkę?-zapytał się Logan mówiąc dziecinnym głosem.
-Dobrze mi z tym,wiesz?-odpowiedziałam zabierając swoje rzeczy.
-Idziesz już?-zapytała się Alex przerywając rozmowę z blondynem.
-Muszę wracać-powiedziałam i podeszłam do niej przytulając ją-Pa!
-Ale nie idź jeszcze , chcieliśmy iść gdzieś później-powiedział z przekonaniem Carlos.
-Nie mogę...
-Idź,idź-powiedział James-Nie warto z nami siedzieć.
-Co?-zapytałam się ze zdziwieniem.
-Ty tu po prostu nie pasujesz.
-Dlaczego?
-Pójdziesz z nami na piwo?-zapytał się James.Nic nie odpowiedziałam-Właśnie.
-Daj sobie spokój!-odpowiedziałam i poszłam w stronę domu-Ty też powinieneś iść.
-Po co?-zapytał kpiąco.
-Żeby twoja mama się o ciebie nie martwiła.
-I mam siedzieć w domu przez cały dzie,bo moja mamusia tak chce?
-Jak chcesz...
-Do zobaczenia słońce!-krzyknął Logan.
Zignorowałam go i odeszłam.Gdy mijałam zakręt obróciłam się,aby spojrzeć raz jeszcze na nich.Wszyscy wydawali się być przyjaciółmi,którzy zrobiliby dla siebie wszystko.Może to wszystko tylko pozory.
Sms .Alex?
"Widziałam,że się patrzyłaś na NIEGO ! "
Zaraz jej odpisałam.
"Nie tylko!Na was wszystkich!"
Uśmiechnęłam się i odeszłam...