Translate

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 3

*oczami Jamesa*
15 MINUT WCZEŚNIEJ

Słuchałem sobie mojej ulubionej muzyki,gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.Dziwię się sam sobie,że przy takim brzmieniu cokolwiek było wstanie mnie oderwać.Zbiegłem w mgnieniu oka po schodach,poprawiłem swoją fryzurę przed lustrem i z flirtującym uśmiechem otworzyłem drzwi.Moim oczom ukazała się dziewczyna,.Moja dziewczyna.Taylor Green.Ubrana była w czarną , krótką spódnicę i różową koszulkę na ramiączkach oraz wysokie czarne szpilki.Jej długie,falujące  blond włosy jak zwykle opadały na plecy.

-Cześć!-powiedziała wchodząc do domu z uśmiechem.Zamknąłem drzwi i podbiegłem do niej przyciskając ją do ściany tak,że między nami został jeden wolny centymetr przestrzeni i zacząłem namiętnie  całować.Moja ręka zjeżdżała w dół po Lini kręgosłupa Taylor.Objęła mnie wokół szyi, zabijając centymetr przestrzeni.Po kilku minutach odepchnęła mnie , chwyciła za rękę i zaprowadziła na drugie piętro.Weszła do pokoju trzaskając za nami drzwiami.Ściągnęła buty i przybliżyła mnie do siebie, abym mógł skończyć to co zacząłem.Ale "niechcąco" potknąłem się o buty i oboje wylądowaliśmy na łóżku.Zamiast protestować to ona zajęła się rozpinaniem mojej koszuli.Całując ją , kątem oka spojrzałem na drzwi , które się uchyliły, a potem lekko trzasnęły.Zapiąłem dwa guziki i wybiegłem z pokoju z wielką wściekłością chwytając dziewczynę w łokciu.Tak to było córusia przyszłego męża mojej matki.

-Wiem,że jesteś tu nowa dziewczynko,ale powiem ci jedną z wielu zasad, które panują  w tym domu i których obowiązkowo musisz przestrzegać-powiedziałem patrząc się w jej oczy które wyrażały przedziwne emocje.-PUKA SIĘ , GDY GDZIEŚ WCHODZISZ! -wykrzyczałem  jej prosto w twarz.-Rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziała nieśmiało-Nie musisz na mnie krzyczeć.I puść mnie ! -ostatnie trzy słowa powiedziała z podniesionym głosem.Nic nie mówiąc ,puściłem ją i weszłem do pokoju strzelając głośno drzwiami.
-Co się stało?-zapytała blondynka .Podeszłem do niej i pocałowałem .
-Nie przejmuj się-powiedziałem,gdy tylko się rozłączyliśmy.
-Muszę już lecieć-powiedziała zakładając buty.
-Już?-zapytałem się , a ona na pożegnanie pocałowała mnie  i wyszła.Super! Co ta dziewczyna sobie wyobraża?...  Usłyszałem pukanie do drzwi i zobaczyłem moją mamę.
-Cześć kochanie !-powiedziała uśmiechając się.-Chodź na kolację.I proszę cię bądź miły  dla Johna, a przede wszystkim dla Melani ,dobrze?Wiesz ,że to jest dla mnie bardzo ważne.
Podeszłem do niej , całując w policzek.
-Dobrze.Postaram się być miły.-Uśmiechnięta wyszła z pokoju,a ja zaraz za nią zeszłem na sam dół do jadalni, gdzie zobaczyłem Olgę przygotowywującą stół.
-Witaj Olgo!-powiedziałem podkradając jej jedną marchewkę z sałatki.
-Gdzie z tymi rękami?-zapytała oburzona-Za pięć minut będzie kolacja,więć usiądź do stołu jak cywilizowany człowiek.
-A kto powiedział,że ja jestem cywilizowany?-zapytałem się jej odpowiedzią i zabrałem jeszcze jedną marchewkę.Popatrzyłam się na mnie swoim wzrokiem,więc postanowiłem udać się do stołu jak "cywilizowany" człowiek.Siedziałem sobie spokojnie aż nagle zobaczyłem ją .Melanie Evans.Przerwała rozmowę , bo prawdopodobnie zauważyła ,że się na nią patrzę.Usiadła na przeciwko mnie spoglądając jednym ruchem na moją twarz.To było coś dziwnego.W niej było coś dziwnego .Nie potrafiłem tego opisać.
-Kolację podano !-oznajmiła Olga podając na stół najrozmaitsze przekąski.
-Dlaczego nie jesz?-zapytała mama, gdy zobaczyła,że od chwili nic nie mam na talerzu-Nie smakuje ci ?
-Smakuje, smakuje!-odpowiedziałem nakładając sobie moją porcję na talerz.Nie miałem ochoty na nic do jedzenia.Ale wiedziałem ,że będzie zadawane tysiące pytań:
Co się stało?
Czemu nie jesz?
Brzuch cię boli?
A może ty masz gorączke?
Postanowiłem tego uniknąć.Zawsze w takiej sytuacji odpowiadałem "już się najadłem " , "nie chce" , "daj mi spokój, nie jestem głodny "  albo coś podobnego.Dzisiaj nie potrafiłem tego zrobić.Pomimo tego,że jestem jaki jestem i  dobrze mi z tym , to dzisiaj skusiłem się na sałatkę.Jak najszybciej zjadłem i odeszłem bez słowa ...


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Więc, mamy już 3 rozdział.Myślę,że się wam spodoba :D

sobota, 2 listopada 2013

KENDALL SCHMIDT

Dzisiaj jest 2 listopad !
Urodziny naszego cudownego Kendalla !
 Chciałabym mu złożyć najlepsze życzenia pod słońcem !
Dużo szczęścia , radości, natchnienia w pisaniu nowych piosenek, spełnienia marzeń prawdziwej przyjaźni ze strony chłopaków  i spełnionej  miłości !!!!!  <3










Rozdział 2

Weszłam do  mojego nowego domu po schodach i stanęłam w korytarzu totalnie zdezorientowana.               Co miałam robić ?                                                                                                                  
Gdzie iść?
Gdzie jest mój pokój?
Gdzie są wszyscy?
Nasuwało mi się tysiące  myśli, które wirowały ze znakiem zapytania po moim umyśle.Stałam tak bezczynnie przez krótką chwilę, która dla mnie wydawała się wiecznością.Nagle przede mną stanęła uśmiechająca się Prim wskazując mi drogę do pokoju.Ja niestety myślami byłam gdzie indziej,więc na zakończenie pokiwałam twierdząco głową,że zrozumiałam.
Nie pozostało mi nic innego jak wyjść po kilkunastu schodach na pierwsze piętro.Ale to nie było to czego szukałam.Wchodząc po kolei do danych pomieszczeń znalazłam dwa ogromne biura, dobrze zaopatrzoną bibliotekę .Wywnioskowałam  to z ilości książek na półkach.Dalej była ogromna garderoba, która zapewne należała do Prim.Na samym końcu mieściła się sypialnia ojca i mojej przyszłej macochy.Przecież to było logiczne.Są ze sobą już dwa lata, teraz będą mieszkać razem,więc dziwne byłoby gdyby spali osobno.
Wychodząc po  następnych kilkunastu schodach moim oczom ukazało się dwoje czarnych drzwi.Tylko było jedno pytanie? Które były wejściem do MOJEGO pokoju ? Postanowiłam zdać się na moją kobiecą intuicję.Chwyciłam za klamkę od prawej strony i zobaczyłam dwie postacie.Już chciałam się wycofać ,ale coś mi podpowiadało ,żebym weszła dalej.Zajrzałam głębiej i zaczęłam tego żałować. Zobaczyłam Jamesa z jakąś blondynką całujących się na łóżku.Najprawdopodobniej zobaczył mnie ,bo wybiegł z pokoju jak poparzony.Odskoczyłam od drzwi szybko chwytając za klamkę drugich ,ale poczułam mocne ściśnięcie na moim łokciu.Obróciłam się i zobaczyłam jego.
-Wiem,że jesteś tu nowa dziewczynko,ale powiem ci jedną z wielu zasad, które panują  w tym domu i których obowiązkowo musisz przestrzegać-powiedział James patrząc oschle na mnie swoimi piwnymi  oczami.-PUKA SIĘ , GDY GDZIEŚ WCHODZISZ! -wykrzyczał mi prosto w twarz.-Rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziałam nieśmiało-Nie musisz na mnie krzyczeć.I puść mnie ! -ostatnie trzy słowa powiedziałam z podniesionym głosem .Chłopak nic nic  nie mówiąc ,  puścił mnie     i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
-Piękny początek! Tak trzymaj! -powiedziałam sama do siebie wchodząc do pokoju i zaniemówiłam.
Jedyne słowo , które udało mi się wypowiedzieć to "wow".Pokój był idealny.Ściany były pomalowane na kolor fioletowo-biały, a  na suficie zamontowane były halogeny,które błyszczały swoją jasnością.Pod oknem, który przedstawiał ogród z tysiącami różnych gatunków roślin i okno od drugiego domu, stało duże łóżko z dwoma bocznymi , nocnymi szafeczkami.Na dwóch Kastelikach stał biały wazon z białymi  liliami. Chwila.Okno? Drugi dom ? Nie wiedziałam ,że ktoś mieszka po sąsiedzku z nami, a raczej na przeciwko mojego okna. Niestety nie wiedziałam kto tam jest, bo było zasłonięte , ale było widać cień jakiegoś chłopaka. Zastanawiało mnie kim jest tajemniczy mężczyzna. Na pewno kiedyś się przekonam .Po drugiej stronie pokoju stało biurko z krzesłem.Na nim znajdował się biały laptop.Nad biurkiem znajdowało się radio. Po przeciwnej stronie niż łóżko stała ogromna szafa, a obok niej moje dwie walizki, które musiałam kiedyś rozpakować. Ale najlepsze w moim pokoju był stojący obok łózka w rogu czarne pianino.Usiadałam przed nim, położyłam palce na białych klawiszach i zaczęłam sobie pogrywać.
-Wiesz,że masz do tego talent?-obróciłam się nagle i zobaczyłam mojego ojca.-Uwielbiam , kiedy grasz na fortepianie.
-Tato! Kocham cię , ale to jest pianino.-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Wiem , wiem!-powiedział jakby słyszał to bardzo często.I tak było.Zawsze tato mylił pianino z fortepianem.-I jak ci się podoba?
-Pokój jest śliczny.-powiedziałam szczerze i już miałam opowiedzieć tacie co mi się przytrafiło z Jamesem,ale odpuściłam.
-Ale...?
-Jest dobrze.-odpowiedziałam i przytuliłam tatę, a on pocałował mnie z wielką czułością i troską w czoło.Nagle weszła Prim.
-Przepraszam was-wtrąciła-Ale chodźcie na kolację.Olga, nasza gospodyni przygotowała.
-Już idziemy, idziemy-powiedział tata.Zeszliśmy razem w trójkę na dół do jadalni i moim oczom ukazał się ...