Translate

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 5

Rozległo się pukanie do drzwi.Głośne pukanie do drzwi.Nakryłam  poduszkę na głowę i zamknęłam oczy.Drzwi się lekko uchyliły, a ja zdenerwowana wstałam.

-Co się stało?-zapytałam -Czemu nie dajesz mi pospać?

Mój tata zrobił zdziwioną minę i lekko się uśmiechnął.

-Jest już siódma.-powiedział pewny siebie.-Czas wstawać.Dzisiaj pierwszy raz idziesz do szkoły.

-Zapomniałam!-powiedziałam-Jak ja mogłam zapomnieć?

-Masz trzydzieści minut ,żeby się ogarnąć.Potem cię widzę na dole zajadającą śniadanie.

Gdy drzwi się zamknęły szybko wleciałam do łazienki myjąc zęby, twarz, robiąc delikatny makijaż i rozczesując włosy.Wyszłam z łazienki i stanęłam przed szafą.Na polu zapowiadała się ładna pogoda, więc ubrałam granatową spódnicę i białą bluzkę z jasnoniebieską kokardą na środku.Gotowa zeszłam na dół .

-Dzień dobry !-przywitałam się ze wszystkimi siadając na wolnym już ostatnim krześle obok Jamesa i na przeciwko Prim.Kobieta się lekko uśmiechnęła i zabrała się do jedzenia swojego dietetycznego śniadania.Popatrzyłam się przez ułamek sekundy na Jamesa i zabrałam się do jedzenia tostów z dżemem.

-Mam małe pytanie.-powiedziałam , gdy wszyscy przerwali jedzenie i popatrzyli się na mnie-Jak mam dojechać do szkoły?

-James cię zawiezie.-powiedziała Prim patrząc znacząco na syna, któremu nie było zabawnie-Prawda?

-Mam jakieś inne wyjście?-zapytał z nadzieją James.

-Nie -odpowiedziała jego rodzicielka, odchodząc od stołu, biorąc kluczyki od samochodu , stos papierów i całując się z moim tatą na pożegnanie wyszła.

-Ja też lecę-uświadomił nas mój tata-Mam nadzieje,że sobie poradzisz.Wstał , zabierając podobne rzeczy jak Prim wyszedł.Oparłam się o krzesło i spojrzałam na Jamesa.Wstał i popatrzył się na mnie .

-Idziesz?

Nic  nie mówiąc , wzięłam torebkę i poszłam w jego ślady.Wsiadł na miejsce kierowcy w swoim czarnym mercedesie ,  a ja zaraz obok niego. Minęliśmy czarną bramę i wyjechaliśmy na drogę , którą otaczał las.Minęło piętnaście minut,a my byliśmy na szkolnym parkingu.Zaparkował obok srebrnego BMW i czarnego BMW.Wydało się to być interesujące.Te auta wcale nie wyglądały na tanie.Pięknie...Czyli w tej szkole jest więcej takich jak James.Przecież ja tam zginę.

Szkoła była duża , zadbana z wielką ilością przeróżnych krzewów i drzew.Udałam się w stronę wejścia , a zaraz po tym w stronę sekretariatu.Nie miałam z tym problemu, gdyż wszystkie drzwi były oznaczone wielkimi napisami.

-Dzień dobry!-powiedziałam do pani siedzącej za biurkiem.

-Witaj złotko, w czym mogę ci pomóc?

-Ja jestem Melanie Evans i...

-Tak tak...jak mogłam zapomnieć.-powiedziała przerywając mi-Mam tu dla ciebie złotko plan zajęć, mapkę szkoły i karteczkę, którą mi oddasz po lekcjach z podpisami nauczycieli uczących cię, dobrze?

-Dobrze.-powiedziałam.

-Więc teraz biegnij na lekcje i życzę ci powodzenia pierwszego dnia.

-Dziękuję-powiedziałam.-Pewnie mi się przyda.

Moja pierwsza lekcja to była biologia na pierwszym piętrze w sali numer 1B. Weszłam po schodach i bez problemu ujrzałam salę.Weszłam do niej  i ujrzałam kilku uczniów siedzących w ławkach.Podeszłam do nauczyciela.

-Dzień dobry!-przywitałam się.

-Dzień dobry!-odpowiedział pogodnie nauczyciel.-Ty jesteś pewnie Melanie Evans?

-Tak to ja.-odpowiedziałam podając mu kartkę.Podpisał się , oddał mi ja, wręczył podręcznik i wskazał moje miejsce.Udałam się do trzeciej ławki pod oknem.

-Nie radzę!-usłyszałam głos , który był wydany za moimi plecami.Obróciłam się i zrobiłam zdziwioną minę.

-Co?-Dziewczyny nic nie odpowiedziały, a nade mną pojawił się cień.Podniosłam oczy w górę i ujrzałam wysokiego i szczupłego bruneta.Teraz wiedziałam o co im chodzi.A raczej o kogo. Przesunęłam się na sam koniec ławki , a chłopak rozpakował się i wyciągnął książkę.

-Hej!-powiedział , gdy nauczyciel wyszedł po rekwizyty-Jestem Logan Henderson  i mam wrażenie ,że cię już widziałem , ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie.

-Deskorolka.-powiedziałam nic więcej nie dodając.

-Rzeczywiście-przypomniał sobie chłopak.-Jeszcze raz ci bardzo przepraszam, ale byłem już spóźniony.

-Nic się nie stało.-odpowiedziałam.

-Podoba ci się w Los Angeles?-zapytał się z ciekawością.

-Pytasz się mnie czy lubię to miasto?

-Tak-odpowiedział trochę zbity z tropu-Chyba tak.

-Więc-zaczęłam -Zawsze może być lepiej.

-Rozumiem.

Nauczyciel postawił przed nami mikroskop i kilka szkiełek .

-Uwaga! -zaczął nauczyciel-Która pierwsza para odgadnie pięć tkanek roślinnych wygra złotą cebulę.

Po klasie rozniosły się głośne krzyki niezadowolenia.

-Zaczynaj.-oznajmił Logan.Przybliżyłam mikroskop do siebie i spojrzałam .
-Drewno/-powiedziałam stanowczo.

-Mogę zobaczyć?-zapytał Logan.

-Jasne.-odpowiedziałam.

-Rzeczywiście.-oznajmił po krótkiej chwili i wpisał do tabeli nazwę pierwszej tkanki.

-Mówiłam.

-Łyko.-powiedział  po analizie.

-Mogę sprawdzić?-zapytałam się Logana.

-Jasne.-odpowiedział uśmiechając się.

-Łyko.-przyznałam mu racje.

-Mówiłem.-powiedział powtarzając moje słowa.Kolejne tkanki poszły nam łatwo.Inni odpisywali od siebie, drudzy  mieli otwarty podręcznik na kolanach.

-Już skończyliśmy!-oznajmił Logan.

Nauczyciel podszedł do nas, zabrał kartkę i pokiwał twierdząco głową.

-Świetnie!-pochwalił nas.

Reszta lekcji minęła tak samo.Tylko jeden nauczyciel kazał mi wyjść na środek i powiedzieć kilka słów o sobie.Nie lubiłam tego.Zawsze robiłam się czerwona.Weszłam do sekretariatu oddając kartkę miłej pani sekretarce i udałam się w stronę auta Jamesa.Gdy wyszłam przed budynek, zobaczył szóstkę osób stojących przed naszym autem. Podeszłam.Podeszłam do niego , mówiąc sobie,że nie mam się przejmować złośliwymi uwagami.Wszyscy się na mnie popatrzyli , a ja czułam się skrępowana.

-Jedziemy?-zwróciłam się w stronę Jamesa.

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 4

Wyszłam z domu po dość wczesnej kolacji z moją nową rodziną.Schodząc po schodach z kamienia poczułam wolność i ulgę od wszystkiego co mnie otacza.Czułam w powietrzu zapach morza i piasku.Ruszyłam przed siebie po drodze utworzonej z asfaltu mijając kwitnące drzewa,które wyglądały jak unoszący się puch śniegu.Wyszłam przez wielką czarną bramę, którą otworzył mi wysoki, uśmiechnięty ,ubrano na czarno mężczyzna.Byłam tutaj pierwszy raz i nie wiedziałam,w którą stronę mam iść.Poszłam więc za moją kobiecą intuicją.Z lewej strony słyszałam śmiejących się nastolatków i dźwięki gier, w  których ludzie zostawiają multum pieniędzy.A po prawej słyszałam szum morza i śmiejące się dzieci.Wychodząc po kilkunastu schodach ujrzałam mój cel. Ściągnęłam sandały i zbiegłam na dół wprost do wody.Fale obmyły moje nogi z piasku , który zdążył się przylepić.Obróciłam się dookoła wdychając dużą ilość jodu.Zamoczyłam ręce w ciepłej,morskiej wodzie i udałam się na spacer brzegiem morza, który wydawał się mieć miliony kilometrów.Mijałam dzieci bawiące się w piasku i pluskające w wodzie, kobiety opalające się obrócone w przeciwną stronę niż morze,parę całującą w głębi morza i duże skupisko ludzi.Czyżby jakaś miejscowa atrakcja? Przedarłam się przez tłum i zobaczyłam czwórkę chłopaków grających w siatkę.Było widać,że chcą się popisać.Dziewczyny., które siedziały na przeciwko mnie ubrane w dwu-częściowy strój kąpielowy z narzuconą koszulką piszczały i krzyczały na widok odbijającej się piłki. Jedna z nich wysoka blondynka zmierzyła mnie swoim wzrokiem robiąc dziwną minę.Druga uśmiechnęła się , a ja jej uśmiech odwzajemniłam i udałam się w przeciwną stronę.Słońce tak pięknie zaczęło zachodzić w głąb morza.Zawsze mówiłam mojemu tacie,że pojadę tam, gdzie słońce zachodzi.Wtedy zaczynał się śmiać i wpierał mi,że nie ma takiego miejsca , a to jest tylko złudzenie optyczne.A  ja stawiałam na swoim i wierzyłam.Poczułam wibrację w lewej kieszeni. Wyciągnełam  telefon i pokazała mi się wiadomość "tata".
Gdzie ty jesteś? Zaczynam się martwić !
Tata
Nie odpisując zabrałam szybko sandały wyszłam po schodach , otrzepałam nogi z piasku, założyłam buty i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.Odwróciłam się za siebie , sprawdzając czy nic mi nie wypadło i nagle poczułam ból w prawym boku , upadając na ziemię.

-Cześć!Przepraszam nie zauważyłem Cię! -powiedział nieznajomy mi chłopak, jednak miałam wrażenie ,że gdzieś go już widziałam-Nic ci nie jest?

-Nie!-odpowiedziałam, gdy on pomógł mi wstać i podając mi telefon , który upuściłam-Dziękuję!

Nie mówiąc nic poszłam przed siebie.

-Czekaj! -zawołał brunet-Wszystko okej?

-Tak-powiedziałam lekko oszołomiona.-Nic mi nie jest .Dzięki za troskę.Następnym razem chyba będę uważała na ludzi, którzy jeżdżą na desce.

-To nie twoja wina.-odpowiedział-Powinienem bardziej uważać.Wracałem z plaży i zagapiłem się.Ale ty chyba nie jesteś z L.A?

-Nie-powiedziałam-Jestem tu nowa.Przepraszam,ale muszę już wracać.

Pozbierałam się i pobiegłam przed siebie , zostawiając chłopaka samego.Stanęłam na skrzyżowaniu dróg i miałam lekki dylemat , w którą stronę iść.Ale wybrałam obojętną i tak tata pewnie będzie zły.Nie było mnie ponad dwóch godzin.Wbiegłam na naszą posesję szybko szukając klucza.Miałam już go włożyć,ale drzwi się same otworzyły,a moim oczom ukazał się James.

-Nieładnie się tak szlajać po zachodzie słońca!-powiedział schodząc z ostatniego schodka.

-I kto to mówi?-zapytałam się sama siebie, a on odwrócił się i popatrzyła na mnie w charakterystyczny sposób, którego nie dałam rady opisać.

-Spotkałaś kogoś ciekawego?-zapytał wyrażając zainteresowanego.

-Nie!-skłamałam i było mi z tym źle.Ale co miałam mu powiedzieć.

-Nie dziwię się ! -powiedział  oddalając się.

-Co?-zapytałam ze zdziwieniem.

-Nic!-powiedział odchodząc.Zobaczyłam jak witał się z jakimś chłopakiem i udali się w tą samą stronę co ja jakieś dwie godziny.

Weszłam zamykając za sobą drzwi i wkładając klucz do kieszeni.W salonie przed wielkim telewizorem siedział tata razem z Prim.

-Już jestem!-krzyknęłam omijając ich.

-Poczekaj !-zawołałam mnie tata -Gdzie byłaś?

-Na plaży.-odpowiedziałam

-Sama.A z kim mogłabym być?

-Tak się tylko pytam.-powiedział-Z ciekawości.

-Widziałaś Jamesa?-zapytała z troską w głosie Prim
.
-Tak teraz wychodził.Okej.Mogę już iść? -zapytałam
 .
Tata pokiwał twierdząco głową, a ja udałam się w stronę mojego pokoju.Weszłam , rzucając się na łózko. Podniosłam koszulkę i ujrzałam dość dużego siniaka.Pięknie! Pierwszy dzień,a ja już jestem posiniaczona. Weszłam do łazienki , z zamiarem wzięcia kąpieli.Na mojej wannie było tyle szamponów , odżywek, kremów i kto wie czego jeszcze.Nalałam ciepłej wody i zanurzyłam w niej ciało,które mogło odetchnąć razem ze mną.